- Dość haftowania, bukieciarstwa i rozwiązywania krzyżówek. Pora na klikanie, serfowanie, mailowanie i czatowanie - mówią gostyńskie emerytki. Już 80 kobiet na emeryturze skorzystało z bezpłatnych kursów komputerowych organizowanych przez Gostyńskie Stowarzyszenie na Rzecz Kobiet "Jestem". Dziś gostyńskie emerytki są entuzjastkami internetu, chociaż jeszcze miesiąc temu większość z nich po raz pierwszy miała mysz komputerową w ręce i nie trzeba chyba dodawać, że większość ze ściśniętym gardłem i drżącym głosem wypowiadała sakramentalne słowa: A ja.. nie boję się myszy. Myszkę utrzymać w ryzach nie było łatwo, bywało, że tekst znikał nieoczekiwanie z ekranu a zza pulpitu rozlegał się głos: Nic nie nadusiłam, naprawdę... Bywało, że nagle pojawiały się obco brzmiące komunikaty a w głowie myśl: Boże! Popsułam??? Niełatwo było też wykonywać początkowo trudne do zrozumienia komunikaty: kliknąć, eskejpem, bekspejsem, spacja... Ale, jak mówi mądre porzekadło, rutyna czyni mistrza. Po 40 godzinach spędzonych przed komputerem, pod okiem anielsko cierpliwych prowadzących, którym w krew weszły słowa: Miła pani, skoro się nie dymi, to się nie popsuło, proszę mi wierzyć..., wolontariuszek ze stowarzyszenia i wesołym towarzystwie rówieśniczek, dziś śmiało przeglądają zasoby internetu. W pierwszej kolejności sprawdzały co dzieje się w najbliższej okolicy, odwiedzały strony gmin, powiatu, komendy policji, ośrodka kultury oraz lokalnych gazet, radia i telewizji. Potem zaczęły szukać stron o modzie, informacji ze świata, aktualności ZUS, przejrzały ofertę banków, odwiedziły strony biur podróży, a co najważniejsze zaczęły komunikować się ze światem. Wysłały pozdrowienia do najbliższych i coraz odważniej słały dalej - do urzędu gminy, do wydziału promocji, do sponsorów - wojewody i marszałka.... I tylko chwilowy brak pomysłu na treść powstrzymał je od korespondencji z samym Prezydentem Rzeczpospolitej. - Po kursie czuję się młodsza - mówi emerytka z Szelejewa - Dziś wnuk nie powie mi: co ty tam babcia wiesz o internecie. - W moim domu lamentują: znów babcia okupuje komputer - dodaje jej sąsiadka. Zdaniem stowarzyszenia, te wypowiedzi najlepiej dowodzą zasadność zorganizowania kursów. Chociaż było też "ale" ze strony kursantek: Szkoda, że to już się koniec..... Tak naprawdę to jednak nie koniec. Dzięki projektom, stowarzyszeniu "Jestem" udało się nawiązać bliższy kontakt z paniami i dziś już strony zakontraktowały kolejne pomysły do realizacji: kurs komputerowy dla zaawansowanych, uruchomienie bezpłatnej kafejki internetowej w mieście, regularne spotkania integracyjne i aktywizujące środowisko kobiece, nowe działania, np. nordic walking ..... Aha, było jeszcze coś - jedno ze spotkań dla kursantek (seans filmowy i koncert w kinie "Pod Kopułą") nazwane zostało "Czas Kobiet", ale dzięki inwencji kursantek szybko zyskało nową nazwę: "To więcej niż czas kobiet! To e-ra e-kobiet na e-meryturze"! Ojej, zaraził je wirus... komputerowy! Agnieszka Wujek