Pod koniec grudnia burmistrz miasta i gminy Czerniejewo (pow. gnieźnieński) Tadeusz Szymanek w apelu do mieszkańców i firmom hodujących zwierzęta przypomniał o obowiązku wykonywania deratyzacji na posesjach. Apel związany był z sygnałami o większej liczbie szczurów występujących wówczas na terenie gminy. Szczury w Wielkopolsce: Problemem ferma norek? W relacjach niektórych lokalnych mediów pojawiała się hipoteza sugerująca, że wzrost populacji szczurów na pograniczu powiatów wrzesińskiego i gnieźnieńskiego mógł być związany z działającymi na tym terenie fermami norek. Rzecznik prasowy wojewody wielkopolskiego Jarosław Władczyk przekazał we wtorek, że do Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego (WUW) dotarły sygnały o zwiększonej liczbie gryzoni w dziewięciu miejscowościach powiatów gnieźnieńskiego i wrzesińskiego. Przyznał również, że samorząd Wrześni wystąpił do urzędu z prośbą o pomoc "w zakresie podjęcia działań koordynacyjnych o zasięgu międzypowiatowym i właściwych służb w związku z wystąpieniem plagi szczurów". Rzecznik zapewnił, że inspekcja sanitarna na bieżąco monitoruje sytuację, szczególnie w okolicy ferm zwierzęcych, dużych gospodarstw, czy przedsiębiorstw zajmujących się produkcją żywności. - Z punktu widzenia sanitarnego nie ma możliwości określenia przyczyny zwiększonej populacji szczurów na terenie powiatów wrzesińskiego i gnieźnieńskiego. Prowadzone kontrole wykluczyły jako przyczynę takiego stanu występowanie zaniedbań na terenie ferm czy innych gospodarstw rolnych - zaznaczył rzecznik. Rzecznik wojewody podkreślił przy tym, że powiatowi lekarze weterynarii na bieżąco udzielają informacji, także właścicielom dużych gospodarstw rolnych, na temat rozwiązań, dzięki którym populacja szczurów może zostać ograniczona. - Zgodnie z obowiązującymi przepisami za deratyzację odpowiedzialni są właściciele nieruchomości oraz włodarze poszczególnych gmin - dodał Władczyk. Samorządowiec o szczurach: Zgłoszeń mieszkańców do urzędu "nie było dużo" Wójt gminy Niechanowo (pow. gnieźnieński) Szymon Robaszkiewicz zaznaczył we wtorek, że zgodnie z przepisami każdy z mieszkańców jest zobligowany do pilnowania na własnym terenie porządku i czystości, także w kwestii przeprowadzania deratyzacji. - Prosiliśmy mieszkańców, by przekazywali nam informacje, gdyby problem ze szczurami się nasilał, informowaliśmy o sposobach działania, walki z gryzoniami. Nie mamy takich środków, żeby zderatyzować całą gminę, warto jednak podkreślić, że obecnie, po grudniowym nasileniu problem maleje. Nie są zauważane już w takich liczbach jak na początku - przyznał. Wójt dodał, że samorząd jest w stałym kontakcie ze służbami weterynaryjnymi i sanitarnymi. - Mieliśmy kolejną kontrolę służb sanitarnych w naszych obiektach. Założyliśmy pułapki, jesteśmy po konsultacji ze specjalistyczną firmą. Nie widzimy, żeby szczury dostawały się do naszych obiektów, do szkół - podkreślił. Samorządowiec ocenił, że w sprawie problemu ze szczurami bezpośrednich zgłoszeń mieszkańców do urzędu "nie było dużo". - Były zapytania, czy gmina będzie rozdawała trutki. Nie byliśmy do tego przygotowani, nie było takich planów - także ze względów prawnych. Tego typu środki wymagają specjalistycznej wiedzy w kwestii bezpieczeństwa dla ludzi i zwierząt, problemem jest też możliwość finansowania trutki z publicznych pieniędzy - przyznał. Wójt dodał jednocześnie, że "ze względu na to, że skala problemu powoli maleje" gmina nie wystąpiła do wojewody wielkopolskiego z prośbą o wsparcie.