Jak powiedziała rzeczniczka prasowa ministerstwa zdrowia Agnieszka Gołąbek, minister Arłukowicz w niedzielę zwrócił się do szefa LPR o pilne złożenie pisemnych wyjaśnień w tej sprawie i otrzymał je w poniedziałek. - Niezależnie od przedstawionych przez LPR wyjaśnień, minister w poniedziałek wszczął kontrolę w LPR w zakresie odmowy transportu lotniczego pacjenta z SPZOZ w Gostyniu - podkreśliła Gołąbek. LPR zapowiedziało konferencję w tej sprawie w poniedziałek po południu. Dyrektor LPR zasłania się przepisami Dyrektor Lotniczego Pogotowia Ratunkowego Robert Gałązkowski podkreślił w poniedziałek, że podtrzymuje decyzję dyspozytora LPR o braku możliwości transportu rannego chłopca ze szpitala w Gostyniu do placówki w Poznaniu, z powodu braku lądowiska przyszpitalnego w Gostyniu. - Podtrzymuję w pełni decyzję dyspozytora medycznego, który poinformował lekarza o braku możliwości wykonania transportu z Gostynia do Poznania w związku z brakiem lądowiska przyszpitalnego - powiedział Gałązkowski na poniedziałkowej konferencji prasowej. Odniósł się w ten sposób do wypowiedzi dyrektora szpitala w Gostyniu, według którego śmigłowiec mógł wylądować na stadionie w Gostyniu. Gałązkowski tłumaczył, że nie jest to lądowisko, ale tzw. miejsce gminne przeznaczone do wykonywania lotów ratunkowych w nocy. Jak dodał, w przypadku lotu do wypadku załoga często nie zna miejsca lądowania, tymczasem w transporcie między szpitalami - według przepisów - lądowanie powinno odbyć się w miejscu spełniającym określone wymagania. - Innymi słowy, przepis mówi tyle: jeżeli pacjent jest pod opieką lekarzy, nam nie wolno ponosić podwyższonego ryzyka - wyjaśnił. Za taki lot grozi odpowiedzialność karna Podkreślił też, że za lot wbrew przepisom pilotowi grozi odpowiedzialność karna. Jak wyjaśnił, może to również skutkować zatrzymaniem certyfikatu operatorowi, czyli w tym przypadku LPR. Gałązkowski powiedział, że w latach 2002-2010 LPR sześć razy lądowało na stadionie w Gostyniu. Dopytywany przez dziennikarzy mówił, że pacjenci znajdowali się wówczas pod opieką lekarzy. Zwrócił jednak uwagę, że ówczesne przepisy stawiały mniejsze wymogi. Odmówili transportu rannego 5-latka W sobotę po południu do szpitala w Gostyniu (woj. wielkopolskie) przywieziono rannego w wypadku 5-letniego chłopca. Po zdiagnozowaniu przez lekarza dyżurnego szpitala dziecko, z licznymi obrażeniami, miało trafić do Instytutu Pediatrii w Poznaniu. Transportu rannego 5-latka odmówiło Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, argumentując, iż na przewiezienie dziecka śmigłowcem nie pozwalały przepisy, które dopuszczają transport międzyszpitalny tylko z odpowiednich miejsc i lądowisk. Dziecko ostatecznie trafiło do szpitala w Poznaniu po czterech godzinach. Zostało przewiezione specjalistyczną karetką. Przeszło operację, jego stan jest ciężki. Minister zażądał wyjaśnień Gołąbek wyjaśniła, że Arłukowicz podjął czynności zmierzające do dokładnego ustalenia przebiegu zdarzeń i wyjaśnienia wszelkich okoliczności związanych ze sprawą przewiezienia dziecka ze szpitala w Gostyniu do Szpitala Klinicznego w Poznaniu. Ponadto - jak dodała - minister zwrócił się do wojewody wielkopolskiego Piotra Florka "o niezwłoczne dokonanie kontroli prawidłowości całości postępowania dotyczącego rannego dziecka - przede wszystkim w szpitalu w Gostyniu, wskazując jednocześnie na konieczność udziału w tej kontroli konsultantów wojewódzkich w dziedzinach medycyny ratunkowej oraz chirurgii dziecięcej". Minister zwrócił się również do konsultantów krajowych w dziedzinach medycyny ratunkowej i chirurgii dziecięcej o współpracę i zbadanie tej sprawy w ramach kompetencji. Pisemną prośbę o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji otrzymał także starosta powiatu gostyńskiego, który jest podmiotem tworzącym szpital w Gostyniu. Sprawę bada także NFZ Gołąbek dodała, że w sprawie rannego chłopca minister Arłukowicz kontaktował się w niedzielę z prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Agnieszką Pachciarz, która poinformowała, że Fundusz - w ramach swoich kompetencji - również skontroluje szpital w Gostyniu, by ustalić, czy był on odpowiednio zabezpieczony w transport sanitarny. - NFZ sprawdzi także dokumentację medyczną dotyczącą tej sprawy. Minister poprosił prezes NFZ o informowanie na bieżąco o postępach prowadzonych działań wyjaśniających - poinformowała rzeczniczka prasowa MZ. Pachciarz zapowiedziała w poniedziałek rano w Programie I Polskiego Radia, że Fundusz sprawdzi, czy LPR miało podstawy, by odmówić transportu rannego 5-latka, oraz czy szpital w Gostyniu, do którego chłopiec trafił, był odpowiednio zabezpieczony w transport sanitarny. Postępowanie w tej sprawie, w związku z podejrzeniem narażenia życia i zdrowia dziecka, wszczęła także Prokuratura Rejonowa w Gostyniu.