Po wielu latach przerwy wróciła moda na pisanki. Rozprowadzane są w galeriach sztuki oraz w sklepach z pamiątkami i wyrobami artystycznymi. Według Ewy Zaidlewicz, trudno jest mówić o gustach Polaków, ponieważ w naszym kraju każdy rok oznacza inne upodobania - teraz modne są na przykład barwy pastelowe, delikatne tła, dużo jasnych odcieni. - Powodzeniem cieszą się kolory żółte, jasnozielone, bladoniebieskie, cebulowe, ale także czarne i granatowe. Na rynku amerykańskim popularne są obecnie pisanki bardzo wyraziste, jak najbardziej kolorowe - powiedziała w piątek. Zaidlewicz maluje pisanki od ponad 20 lat. Jak mówi, od samego początku dbała o staranne ich wykonanie tak, aby pisanki można było podarować komuś w prezencie i "aby cieszyły oczy". W pierwszym etapie pracy nad pisanką, jajko jest wydmuchiwane i wypalane w temperaturze 250 stopni Celsjusza. Dzięki temu, usuwana jest cała flora bakteryjna, a sama wydmuszka bardzo się wzmacnia. Później Zaidlewicz kąpie ją w farbie i uzyskuje w ten sposób jednolitą barwę. Jajko dzielone jest następnie paskami wyznaczającymi pola przeznaczone do zarysowania, czyli ułożenia wzorów. - Dzięki ręcznej pracy patykiem i pędzlem, każda pisanka jest inna i tym samym oryginalna, nosząca cechy talentu jej twórcy - powiedziała Zaidlewicz. Jak podkreśla, malowania jajek i zamiłowania do tego zajęcia nauczyła się jeszcze w domu rodzinnym. Jej pisanki mogą trafić do sklepów po otrzymaniu odnawianego każdego roku atestu Krajowej Komisji Artystycznej i Etnograficznej przy fundacji Cepelia. Zaidlewicz wysyła swoje wyroby również na różne aukcje charytatywne, a w 1999 r. osiem pisanek ofiarowała Janowi Pawłowi II. - Otrzymałam specjalne podziękowania i błogosławieństwo podpisane osobiście przez papieża - podkreśla artystka. Pisanki z Kalisza sprzedawane są przez cały rok, nawet w Japonii i Niemczech. Według Zaidlewicz, nie służą one już tylko ozdabianiu świątecznych stołów. Często stają się atrakcyjnymi prezentami i to przy bardzo różnych okazjach.