20 sierpnia, w pierwszym dniu zlotu motocykli, ok. godz. 22.00, kierujący motocyklem suzuki 27-letni mieszkaniec pow. gostyńskiego z pasażerką na tylnym siedzeniu potrącił przechodzących przez ul. Wiśniową dwóch pieszych. - Cały impet uderzenia motocykla przyjął 22-letni krotoszynianin - informuje Paweł Jakubek, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Krotoszynie. Mimo reanimacji prowadzonej na miejscu wypadku, w karetce pogotowia, która transportowała rannych do szpitala, i w szpitalnym oddziale ratunkowym, mężczyzna zmarł. - Na miejscu zdarzenia był w stanie agonalnym. Zmarł na skutek rozległego urazu wielonarządowego - wyjaśnia przyczynę śmierci dyrektor szpitala. 15-latka w bardzo ciężkim stanie Hospitalizowane zostały także trzy pozostałe osoby uczestniczące w wypadku: 25-letni mężczyzna (jak się okazało - krewny śmiertelnej ofiary) doznał poważnego urazu goleni. Jak mówili świadkowie, miał otwarte złamanie nogi na wysokości kolana. Z nietrzeźwym motocyklistą jechała 15-letnia mieszkanka Leszna. Gdy uderzyli w pieszych, spadła z motocykla i znalazła się na wysepce pośrodku skrzyżowania ul. Wiśniowej i Stawnej. - Z powodu rozległego urazu czaszkowo-mózgowego była operowana. W stanie krytycznym po operacji neurochirurgicznej trafiła na oddział intensywnej terapii. Rokowania są bardzo niepewne - mówi dyr. Jakubek. Zachowywał się jak pijany Ranny został również 27-letni sprawca wypadku. On jednak ucierpiał najmniej. W momencie udzielania mu pomocy był półprzytomny. - Według naszych ustaleń, był nietrzeźwy - mówi szef SPZOZ. Osoby, które znajdowały się bezpośrednio przy poszkodowanych, opowiadały nam, że od motocyklisty czuć było woń alkoholu. Jego zachowanie również wskazywało na nietrzeźwość. Od trzech uczestników wypadku policja pobrała krew do badań na zawartość alkoholu. Wyniki będą znane wkrótce. Zaraz po wypadku, gdy miejsce zdarzenia oświetlała zaledwie jedna lampa uliczna, pomocy poszkodowanym udzielały trzy zespoły ratownicze - dwa z krotoszyńskiej stacji pogotowia oraz dodatkowo samochód ze strażakami z miejscowej komendy. Jednostek straży łącznie było aż 5. Na ratunek pospieszył również m.in. mieszkający bezpośrednio przy skrzyżowaniu Stawnej i Wiśniowej Dariusz Owczynników. Kiedy jego żona usłyszała ogromny huk, wybiegła na zewnątrz, a zaraz za nią mąż. Widok był makabryczny. Poszkodowane osoby ułożone były w nienaturalnych pozycjach. Dwie osoby leżały na ulicy, trzecia na wysepce rozgraniczającej pasy ruchu, czwarta na skarpie tuż przy drodze. - Zacząłem reanimować dziewczynę. Najpierw ułożyłem ją na boku, potem robiłem masaż serca i sztuczne oddychanie - wspomina Dariusz Owczynników. Ratowali rannych Mieszkańcy os. Błonie, gdzie odbywał się zlot, nie kryją oburzenia. - Dla mnie ta impreza jest żenująca. To są ludzie bezkarni, wyjeżdżając z miasteczka zlotowego powinni mieć mierzony poziom alkoholu we krwi - proponuje Ireneusz, właściciel domu stojącego około stu metrów od terenu, gdzie stacjonują uczestnicy zlotu. Dużym zagrożeniem są zdaniem krotoszynian motocykliści wyjeżdżający poza teren złotu, a będący pod wpływem alkoholu. Burmistrz Krotoszyna w tym tygodniu spotkał się z organizatorami zlotu i zapowiedział im konieczność zmiany zabezpieczeń podczas trwania zlotu, znaczącego zwiększenia kontroli policji oraz poprawy bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Jeśli to nie zostanie wprowadzone w przyszłym roku zlot z ponad dwudziestoletnią historią może się nie odbyć. Sebastian Pośpiech