22 marca przed godz. 20.00 na ul. Ogrodowskiego w Krotoszynie, na prostej drodze, zderzyły się trzy samochody osobowe: renault laguna, daewoo lanos i citroen ZX. - Ze wstępnych ustaleń wynika, iż kierujący samochodem renault laguna w trakcie wykonywania manewru omijania zaparkowanego citroena uderzył w jego lewe tylne koło. Następnie zjechał na lewy pas, zderzając się czołowo z pojazdem marki daewoo lanos - informuje nadkomisarz Włodzimierz Szał, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Krotoszynie. Bez prawa jazdy W lagunie oprócz kierowcy jechało trzech pasażerów. Jak się okazało, wszyscy byli pijani. Co najgorsze, najbardziej pijany był 47-letni kierowca. Sprawca wypadku miał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. - Za kierowanie samochodem bez uprawnień w stanie nietrzeźwości oraz spowodowanie wypadku drogowego mężczyzna odpowie przed sądem. Grozi mu surowa kara - wyjaśnia rzecznik krotoszyńskiej policji. Kierujący lanosem, 36-letni mieszkaniec Lutogniewa, był trzeźwy. Ludzie pomagali rannym Zanim na miejsce przyjechały służby ratunkowe, mieszkańcy sami zaczęli udzielać pomocy poszkodowanym. - Byłem na podwórzu, gdy nagle usłyszałem huk i skomlenie psa. Pomyślałem, że jakieś auto potrąciło zwierzę - mówi jeden ze świadków. - Jak wyszedłem na chodnik, zobaczyłem trzy potrzaskane samochody. Po drugiej stronie ulicy przechodnie próbowali wydostać kierowcę z samochodu daewoo - opowiada. On sam podszedł do renaulta. - Zapytałem kierowcę, czy wszystko jest w porządku. Coś tam niewyraźnie mi odpowiedział. Próbowaliśmy z kilkoma mężczyznami wyciągnąć go z samochodu. Miał zakleszczone pod kierownicą nogi. Nadaremnie - mówi inny krotoszynianin obecny na miejscu zdarzenia. Ostatecznie pasażerów wyciągnięto na zewnątrz, tylko jeden sam opuścił samochód. - Było od nich czuć alkohol. Z samochodu wytoczyły się na jezdnię butelki - informuje kolejny świadek. Zostali w szpitalu Kierowca został wyciągnięty przez straż pożarną. Ratownicy rozcięli i rozgięli karoserię auta. Zabezpieczyli poszkodowanych przed utratą ciepła i podjęli elementarne w takich przypadkach działania . Wszystkie osoby biorące udział w zdarzeniu zostały przewiezione ambulansem do szpitala. Stan kierowców jest poważny. - Dwie osoby zostały w szpitalu na oddziale chirurgicznym - mówi Paweł Jakubek, dyrektor szpitala powiatowego.Mają skomplikowane złamania rąk i nóg oraz inne uszkodzenia ciała. W jednym z samochodów znajdował się także pies, którym zajął się przybyły na miejsce zdarzenia lekarz weterynarii. Trzy godziny akcji Jak mówią świadkowie, już po kilku minutach przyjechał wóz straży pożarnej, następnie auta policyjne, a na końcu karetka pogotowia ratunkowego. Według policji do czasu przyjazdu służb ratunkowych całą akcją dowodził policjant po służbie. - Przebywał w czasie wolnym w domu rodzinnym, niedaleko miejsca wypadku - wyjaśnia rzecznik. Po akcji ratunkowej do pracy przystąpili śledczy, którzy przeprowadzili oględziny miejsca wypadku oraz sporządzili stosowną dokumentację. - Dzięki tym czynnościom odtworzony zostanie dokładny przebieg zdarzenia - tłumaczy nadkom. W. Szał. Usuwanie skutków wypadku trwało prawie trzy godziny. W tym czasie obowiązywały objazdy. Sebastian Pośpiech