Zanim jednak zmierzą się z problemami dorastających dzieci, czekają ich nerwy związane z porodem, pierwsze zachwyty nad niemowlakiem i pierwsze ojcowskie dylematy. Trzeba się przygotować Porody rodzinne stają się u nas coraz bardziej popularne. To jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu rodziny, dlatego solidne przygotowanie jest konieczne. - Poród rodzinny musi być świadomą decyzją obojga rodziców. Kiedy mężczyzna nie chce uczestniczyć w narodzinach dziecka, nie należy go do tego nakłaniać - radzi Renata Tomczyk, położna, oddziałowa oddziału położniczego leszczyńskiego szpitala. - Najlepiej spisują się tatusiowie, którzy chodzili do szkoły rodzenia. Oni są przygotowani do tego, co ma nastąpić, wiedzą, jak przebiega poród, czego mogą się spodziewać i jak pomóc partnerce. Położne zgodnie podkreślają, że najbardziej wzruszające są pierwsze chwile po narodzinach dziecka. Większość tatusiów po prostu płacze ze szczęścia. Zaraz potem dopytują, czy dziecko jest zdrowe i czy przecinanie pępowiny nie sprawia maleństwu bólu. Co będzie potem? Przemysław Stasiak z Rydzyny jest dumnym ojcem półtorarocznego Filipa oraz dwutygodniowej Natalki. Do narodzin pierwszego dziecka przygotowywał się długo i starannie, czytał fachowe książki, chodził z żoną do szkoły rodzenia, ale i tak przeżył szok, kiedy pierwszy raz brał syna na ręce. - Trochę się bałem, że mogę nie dotrwać do końca porodu, ale na szczęście nerwy mnie nie zawiodły. Pierwszy naprawdę duży stres przeżyłem, kiedy pielęgniarka powiedziała, żebym wziął Filipa na ręce - wspomina Przemysław Stasiak. Podobnie jak wielu innych tatusiów także Piotr Wołowicz z Góry z rozrzewnieniem wspomina narodziny swych dzieci. Cztery lata temu został tatą Mikołaja, a przed trzema tygodniami ? Kornelii. - Nie przerażała mnie perspektywa uczestniczenia w porodzie, ale tego, co czeka mnie później. Zastanawiałem się, jak podołam nowym obowiązkom, bo przecież wiedza zdobyta w szkole rodzenia to tylko teoria, praktyka jest o wiele trudniejsza ? stwierdza. Nie ta kolejka Kiedy minął pierwszy szok, przyszedł czas na przewijanie i karmienie. Jedno i drugie okazało się być dla obu tatusiów całkiem proste. Bardziej problematyczna jest za to kąpiel. Podczas gdy w przypadku Filipa Przemysław Stasiak poradził sobie bez trudu, po narodzinach Natalki, pożałował pewnej decyzji sprzed prawie dwóch lat. - Kiedy przed narodzinami pierwszego dziecka chodziłem do szkoły rodzenia, wiedziałem już, że będzie syn. Dlatego podczas jednego ze spotkań ustawiłem się w kolejce do nauki kąpania chłopców. Po narodzinach córeczki, przygotowując się do pierwszego kąpania pożałowałem, że wtedy nie stanąłem w kolejce przyszłych rodziców dziewczynek ? przyznaje. Kąpanie dzieci jest także domeną Piotra Wołowicza. Tradycją stało się już, że pozwala synkowi na zabawę w wodzie. Mikołaj może szaleć do woli, co nierzadko kończy się zalaniem łazienki. Początki były jednak trudne. ANNA SZKLARSKA-MELLER