Jak podkreślają jej organizatorzy, w Afganistanie zamarza więcej ludzi niż ginie od wybuchów bomb. Stąd prowadzone od kilku lat zbiórki kurtek, szalików, czapek i rękawic. - Dary rozdadzą w Afganistanie polscy żołnierze, którzy w ostatnich tygodniach piszą do nas alarmujące listy. Już dawno skończyła się pomoc, którą fundacja wysłała w październiku, przed świętami wydano ostatnią parę butów - powiedziała koordynatorka akcji Justyna Janiec-Palczewska. Jak dodała, na przygotowywany właśnie do transportu ładunek składa się ok. 100 tys. rzeczy podarowanych przez Polaków. Transport powinien znaleźć się w Afganistanie jeszcze w styczniu. - Są tam czapki, szaliki, kurtki, przybory szkolne, a nawet nieużywane futerko z nutrii. Mimo, że nie prosiliśmy o zabawki, wśród podarowanych rzeczy znalazły się również maskotki. Do afgańskiego szpitala trafią podarowane przez jedną z firm plastry. Jedną paletę będą stanowić małe dywaniki, które żołnierze zawiozą dla dzieci, aby mogły na nich siedzieć w szkole - powiedziała. Jak wyjaśniła, afgańskie szkoły, o ile mieszczą się w budynkach, najczęściej nie mają żadnego wyposażenia, a dzieci uczą się siedząc na betonowej podłodze. Do afgańskich dzieci trafi też ponad 200 czapek zrobionych na drutach przez urszulankę z Poznania. - Siostra Cecylia robiła czapki już w poprzednich latach, po opisaniu jej dzieła przez gazety do siedziby Sióstr Urszulanek w Poznaniu ludzie zaczęli dostarczać włóczkę - powiedziała Janiec-Palczewska. W ciągu czterech poprzednich edycji akcji, dzięki ofiarodawcom udało się wysłać do Afganistanu jedenaście ton produktów stanowiących pomoc humanitarną. Fundacja planuje przygotować kolejny transport darów w lutym. Do tego czasu można dostarczać do jej siedziby dary, można też wpłacać pieniądze na pomoc małym Afgańczykom.