W Poznaniu od trzech lat czołówka najpopularniejszych męskich imion przedstawia się dokładnie tak samo. Króluje na niej Jakub. Za nim uplasowali się Mateusz, Kacper, Bartosz i Michał. Równie zachowawcze imiona dominują wśród dziewczynek. - Zdecydowanie najpopularniejsze jest imię Zuzanna. Rejestrujemy też dużo Wiktorii, Zofii i Oliwii - informuje Ryszard Bittner z poznańskiego Urzędu Stanu Cywilnego. Może się więc wydawać, że w porównaniu z innymi, fantazja rodziców w naszym mieście jest dość ograniczona. Nietypowe zapędy rodziców hamują zresztą przepisy. - Imię nadawane dziecku nie może być zdrobniałe, nieprzyzwoite ani ośmieszające. Nie można też, wzorem np. Hiszpanii, nadawać maluchowi więcej niż 2 imiona - tłumaczy Ryszard Bittner. Mimo to poznaniacy potrafią czasem zaskoczyć urzędników. - Pamiętam próby nadania dziecku imienia Burza. Oczywiście nie zgodziliśmy się. Podobnie potraktowaliśmy pomysł imienia Neo - śmieje się urzędnik. Są jednak imiona, które - choć dziwne - zostały zarejestrowane. Mamy więc w Poznaniu Tolę, Vanessę, Lorinę, Demi czy Yasmin. - Jest nawet Fiona, chyba z rodziny miłośników "Shreka" - żartuje Bittner. - Zaakceptowaliśmy też imię Pio. Rodzice argumentowali to przekonaniami religijnymi, więc musieliśmy to uszanować. Ostatnimi czasy wraca też moda na imiona Franciszek i Stanisław. - Rzeczywiście, notujemy coraz więcej chłopców o takich imionach. Nie ma za to prawie wcale małych Zdzisławów, Bogdanów czy Kazimierzów - wylicza Ryszard Bittner. - Wśród dziewczynek najmniej popularne są Marzena, Honorata, Klara, Stefania i Elżbieta - dodaje. Czy oryginalne imię bardziej pomaga czy przeszkadza w życiu? - Moje imię zawsze mi się podobało. Faktycznie, nie znam nikogo osobiście, kto nosiłby takie samo, ale myślę, że to akurat fajne - mówi Wisława, studentka z Poznania. - Nikt mi nigdy nie dokuczał z tego powodu. Także Patrycjusz, pracownik jednej z poznańskich agencji reklamowych, nie narzeka na oryginalne imię. - Znajomi i tak nazywają mnie Pat albo Patryk, więc nie ma problemu - tłumaczy. Więcej pretensji do swojego imienia ma Margareta. - W liceum nieustannie nazywali mnie Margaritą, jak rodzaj pizzy. Strasznie mnie to zawsze denerwowało - mówi z żalem. Margareta mogłaby ukrócić swoje męki. Jeśli posiadacz oryginalnego imienia uzna, że przeszkadza mu ono w życiu, może złożyć wniosek o jego zmianę. - Trzeba oczywiście odpowiednio to uargumentować. Potem wniosek jest rozpatrywany i wydawana jest decyzja. Nie ma jednak dużo takich zgłoszeń - tłumaczy Ryszard Bittner. Był jednak przypadek, który urzędnicy wspominają do dziś. - Przyszedł do nas kiedyś chłopak, który zażyczył sobie, że chce się nazywać "Texas". Oczywiście odmówiliśmy. Chłopak był jednak uparty, zwrócił się do sądu i... dopiął swego - mówi Bittner. Oryginalne imiona nadawano dzieciom od zawsze. Choćby w czasach komunistycznych nazywano je np. Ninel (słowo Lenin czytane wspak) czy Mels (zbitka pierwszych liter nazwisk i pseudonimów partyjnych największych wodzów: Marks - Engels - Lenin - Stalin). Wybór imienia dla malucha warto jednak przemyśleć. Mały Tycjan czy Demi brzmią co prawda oryginalnie, ale czy na pewno będą się wydawać równie ładne, gdy malec dorośnie? Anna Przybył/red Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl