"Pałowali bezbronne kobiety". Policja wyjaśnia okoliczności incydentu w Poznaniu
W niedzielę w Poznaniu po zakończeniu manifestacji w obronie praw kobiet doszło do ataku na jej uczestników. Siedmioosobową grupę zaatakowały cztery osoby uzbrojone w pałkę i ręczny miotacz gazu. Policja wyjaśnia okoliczności incydentu.
Policja podkreśliła, że w zdarzeniu nikt nie doznał poważniejszych obrażeń.
Jak poinformował rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak, w niedzielę po południu policjanci otrzymali telefoniczną prośbę o interwencję w centrum miasta, na ul. 3 Maja.
- Funkcjonariusze, którzy pojechali na miejsce, ustalili, że wracała tamtędy siedmioosobowa grupa uczestników zakończonej chwilę wcześniej manifestacji. W bramie kamienicy mieli być zaczepieni przez cztery osoby ubrane na czarno, napastnicy zostali określeni jako anarchiści z Rozbratu. W trakcie awantury doszło do rękoczynów, napastnicy mieli użyć ręcznego miotacza gazu i pałki. Po tym incydencie uciekli - podał Borowiak.
Rzecznik poinformował, że trwa ustalanie okoliczności zdarzenia i poszukiwanie napastników.
O sprawie jeszcze w niedzielę poinformował w mediach społecznościowych Czerwony Front - organizacja przedstawiająca się jako "marksistowska, budująca zalążek rewolucyjnej partii robotniczej w Polsce".
"Anarchiści z Federacji Anarchistycznej, związani z Kolektywem Rozbrat 7 marca 2021 roku pięknie postanowili uczcić obchody dnia kobiet, napadając, bijąc, pałując i spryskując gazem bezbronne kobiety wracające z demonstracji odnośnie, jak na ironię, praw kobiet" - napisano.
"Jesteśmy zgorszeni, a jednocześnie zaskoczeni doniesieniami o zajściu, o które oskarża nas Czerwony Front. Badamy sprawę i rozpoczęliśmy działania wyjaśniające całą sytuację. Jeżeli doszło do jakiejkolwiek przemocy wobec kobiet, to taka sytuacja w żadnym wypadku nie powinna mieć miejsca. Stanowczo przeciwstawiamy się wszelkiej przemocy wobec kobiet" - odpowiedział, również w mediach społecznościowych Rozbrat.