Pięciu małoletnich mieszkańców Nekli i okolicznych wsi w wieku 11 i 12 lat wysmarowało masłem samochód - opla calibrę. Zwykła zabawa trochę znudzonych i niesfornych dzieciaków. Wielu z nas przeszłoby nad nią do porządku dziennego, ale nie Rafał B., 30-letni neklanin. Rafał B. to twardziel, nie pozwoli, aby ktoś mu niszczył jego opla, którego pewnie kupił za pieniądze ciężko zarobione w poznańskim Volkswagenie. Dlatego sam postanowił wymierzyć sprawiedliwość. Pogonił dwóch chłopaków, nie zastanawiał się, który tak naprawdę jest winny. Ważne, żeby któregoś złapać i go pobić. Tak też się stało. Na ulicy Mickiewicza, nieopodal miejsca zdarzenia, złapał pierwszego z nich. 11-latek został dotkliwie pobity. Do domu wrócił z posiniaczonymi nogami, poobijaną twarzą i, co najgorsze, zakrwawionymi ustami. Chłopiec nosi bowiem na zębach aparat ortodontyczny. Rafał B. bijąc, nie zważał na to w ogóle. Druty z aparatu wcisnęły się chłopcu w dziąsła, powodując dotkliwe rany. Pierwsza ofiara i tak może mówić o szczęściu. Większego pecha miał 12-letni Kuba. Oprawca nie dość, że go pobił, to jeszcze wywiózł do lasu, kilka kilometrów za Neklę w stronę Czerniejewa. Tam chłopiec zemdlał. Wrócił do domu "stopem". Pan Przemysław (nie chce ujawniać nazwiska), ojciec Kuby, nie kryje zdenerwowania. Nie jest mu łatwo o tym mówić, co chwilę zawiesza głos, próbuje starannie dobierać słowa, aby oddać tragizm sytuacji. - To miał być taki psikus, nic więcej - broni małoletnich, choć zaraz zastrzega, że sprawca tak naprawdę był jeden, reszta, w tym jego syn, tylko się przyglądała. - Jak za taki wygłup można tak potraktować dziecko? Jak można tak zmasakrować twarz? To jest skandal! - mówi bez ogródek. Kuba uciekał, podobnie jak inni koledzy, do domu miał całkiem blisko, kilkaset metrów, wystarczyło tylko skręcić z ulicy Świerczewskiego w lewo. Nie udało się, tuż przed zakrętem zatrzymało się auto Rafała B. Oprawca wciągnął chłopca do samochodu. - Trzymając kierownicę lewą ręką, prawą cały czas okładał syna. Bił go po głowie - pan Przemysław opowiada przebieg zdarzenia, opierając się na relacji syna. - Całą drogę go straszył i strasznie przeklinał - kontynuuje. - Potem wywiózł do lasu i tam zostawił. Jak tak można? - pyta po raz kolejny. Jakub wrócił do domu ze złamanym nosem i zmasakrowaną twarzą, całą opuchniętą. - Na szczęście obyło się bez ran ciętych, syn nie miał zakładanych żadnych szwów - dodał ojciec dziecka. Jakub przez cztery dni znajdował się w szpitalu na obserwacji, gdzie wykonano szereg badań, m.in. tomografem komputerowym. Obecnie przebywa w domu. - Dobrze, że są ferie, trochę ochłonie po tym wszystkim - kończy pan Przemysław. Prokurator rejonowy Krzysztof Helik zna sprawę doskonale. Nadzoruje dochodzenie prowadzone przez komendę policji. - Sprawca został zatrzymany - potwierdza. - Przedstawiono mu dwa zarzuty: pozbawienia wolności małoletniego, kumulatywnie zakwalifikowane, ze spowodowaniem obrażeń ciała, naruszających czynności jego ciała powyżej siedmiu dni - tłumaczy zawile prawniczym językiem. Jak dodał, sprawcy grozi za to do pięciu lat pozbawienia wolności. Prokurator nie zastosował aresztu wobec podejrzanego. - Po analizie dokumentów, uwzględniając charakter zarzucanego podejrzanemu czynu, w tym również zachowanie małoletnich, które sprowokowało sprawcę oraz postawę procesową podejrzanego, który przyznał się do winy i wyraził skruchę, zastosowałem wobec niego nieizolacyjne środki zapobiegawcze w postaci oddania go pod dozór policyjny oraz poręczenia majątkowego - wyjaśnił Helik. O jaką wysokość poręczenia majątkowego chodzi, prokurator nie chciał zdradzić. Helik nie wie też, czy podejrzany wcześniej był karany. - Sprawdzamy to - dodał. - To wszystko, co mogę powiedzieć w tej sprawie - zakończył. Jak udało nam się, ustalić Rafał B. zeznał, że chłopca chciał zawieźć na posterunek policji, który w feralną niedzielę był nieczynny. - Jeżeli ja bym znalazł się w takiej sytuacji, to zabrałbym dziecko i zawiózł do rodziców, a nie potraktował w ten sposób - mówi ojciec Kuby. Rodzice poszkodowanego jeszcze nie podjęli decyzji, czy wystąpią z pozwem cywilnym przeciwko sprawcy. Tomasz Małecki