Pożar wybuchł w kamienicy przy ul. Kraszewskiego w poznańskiej dzielnicy Jeżyce w nocy z sobotę na niedzielę. Gdy strażacy prowadzili rozpoznanie w piwnicy budynku, doszło do wybuchu. Służby informowały, że prowadziły poszukiwania dwóch kolegów. Przed godz. 12:00 podano, że zaginieni strażacy nie żyją. - To byli doświadczeni ratownicy. To ogromna tragedia. Oddali życie, by ratować innych - mówił przybyły na miejsce wiceminister sprawa wewnętrznych i administracji Wiesław Leśniakiewicz. Jak podkreślał, strażacy byli "dobrze zabezpieczeni". Jak poinformował, ofiary to strażacy w wieku 33 i 34 lat. Ich ciała znajdowały się w piwnicy budynku, w pewnej odległości i zostały już wydobyte na powierzchnię. W szpitalu nadal przebywa siedmiu poszkodowanych ratowników, sześciu wróciło do domów, poszkodowane są jeszcze trzy inne osoby. Ranni mają poparzenia pierwszego i drugiego stopnia, stłuczenia, ale ich stan jest stabilny. Poznań: Pożar kamienicy. Wiceminister: Siła rażenia była ogromna Leśniakiewicz podkreślił, że "nie ma nic do zarzucenia" prowadzonej akcji. - Będziemy robić bardzo głębokie analizy tej sytuacji. Koordynacja akcji była na dobrym poziomie - mówił. Jak dodał, "strażacy nigdy nie wiedzą, co zastaną przyjeżdżając na miejsce". - O 23:55 przybywają pierwsze jednostki, pięć minut po zgłoszeniu. Zgłoszenie było możliwe dzięki temu, że jedna z osób miała u siebie zamontowany czujnik dymu. To ona zaalarmowała i dzięki temu podjęto działania związane z ewakuacją mieszkańców tego budynku - relacjonował wiceminister. Podkreślił, że "siła rażenia wybuchu była przeogromna" i poinformował, że na ten moment strażacy nie mogą wejść do budynku z uwagi na "zachwianą stabilność". Służby nadal będą prowadzić działania zmierzające do ustabilizowania konstrukcji. - Z danych policji wynika, że wszystkie osoby, które zamieszkiwały w tym budynku zostały ewakuowane - zaznaczył, dodając jednocześnie, że "nie ma pewności, czy nie było tam osób postronnych". Pożar w Poznaniu. "Takiej tragedii nie było od ośmiu lat" - Takiej sytuacji, by zginęło dwóch strażaków, nie było od ośmiu lat, od pożaru w Białymstoku w 2017 roku - powiedział komendant główny PSP nadbryg. Mariusz Feltynowski. Przekazał, że w dalszej kolejności działania będą polegały na przeszukaniu terenu przez zwykłego drona, a następnie takiego do pomieszczeń zamkniętych. Nadinsp. Roman Kuster poinformował, że śledczy prowadzą działania na miejscu pod nadzorem prokuratora. - Oględziny zewnętrzne już się odbywają. To poważne wydarzenie, to katastrofa budowlana - mówił policjant. Wiceszef MSWiA, odpowiadając na pytania, przekazał, że choć z zewnątrz budynek był murowany, to konstrukcja wewnątrz była drewniana. Ogień bardzo łatwo rozprzestrzenił się także z uwagi na budowę klatki schodowej. - Nie wiemy, co wybuchło, ale to było coś, co znajdowało się w piwnicy - powiedział Leśniakiewicz. Pożar kamienicy w Poznaniu. Zaginieni strażacy nie żyją Na skutek pożaru rannych zostało łącznie 14 osób - mieszkaniec budynku, dwóch przechodniów i 11 strażaków. - Pierwotnie zadysponowani zostaliśmy do pożaru w piwnicy. W trakcie prowadzenia przez nas rozpoznania doszło do wybuchu, w wyniku którego pożar objął całą kamienicę - mówił o poranku Interii ogn. Marcin Tecław z Komendy Miejskiej Straży Pożarnej w Poznaniu. Przed godz. 7:00 akcja służb została przekształcona z gaśniczej w ratowniczą. Szukano dwóch zaginionych. Do strażaków dołączyła specjalistyczna grupa poszukiwawczo-ratownicza, która miała pomóc utorować drogę do uwięzionych. Akcja zakończyła się niepowodzeniem. Na miejscu zdarzenia zaangażowanych w działania jest około 100 strażaków oraz 30 wozów. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!