17 sierpnia uprawomocnił się wyrok na dwudziestoletniego Tomasza K. z powiatu gostyńskiego, który w marcu jako żołnierz leszczyńskiej jednostki usiłował zgwałcić młodą kobietę. Chłopak został skazany na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 4 lata, został oddany pod dozór kuratora. Sąd zobowiązał go też do przeproszenia ofiary. - Cztery lata próby to dość długi okres. Jeśli w tym czasie skazany nie przeprosi ofiary lub dopuści się jakiegokolwiek przestępstwa, trafi do więzienia - mówi portalowi Panoramy Leszczyńskiej mjr Zbigniew Rzepa, rzecznik prasowy Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Poznaniu. - Nie zgodzę się na żadne spotkanie z tym człowiekiem, nie pozwolę się przeprosić, nie chcę go więcej widzieć - mówi portalowi PL poszkodowana kobieta. - Ten wyrok nie jest satysfakcjonujący, ale biorę pod uwagę, że sprawca jest chory. Gdyby był zdrowy walczyłabym o to, żeby trafił do więzienia. Teraz cały czas żyję w strachu, bo on jest na wolności. Rozprawa odbyła się 9 sierpnia w Wojskowym Sądzie Garnizonowym w Poznaniu. Tomasz K. przyznał się do winy i dobrowolnie poddał się karze. Wyjaśniał, że zdarzenie pod wiaduktem traktował jako zabawę. Twierdził, że było to zachowanie zapamiętane z zabaw rówieśniczych z rodzinnej wsi. - Biegli orzekli, że w chwili popełnienia czynu żołnierz miał ograniczoną poczytalność. Po prostu inaczej postrzegał rzeczywistość - dodaje mjr Zbigniew Rzepa. Obecnie Tomasz K. nie jest już żołnierzem. Został przeniesiony do rezerwy, orzeczono wobec niego całkowitą niezdolność do służby wojskowej. Prokurator wyjaśnił także, jak w ogóle doszło do powołania chłopaka do wojska. Okazuje się, że w momencie stawania przed pierwszą komisją wojskową lekarze nie dopatrzyli się u niego żadnych objawów choroby. Tomasz K. trafił do wojska pół roku po komisji. Możliwe, że właśnie wtedy zachorował. W stanie ograniczonej poczytalności 19 marca koło godz. 19.20, pod leszczyńskim wiaduktem napadł na wracającą z pracy 30-letnią kobietę. Usiłował ją zgwałcić, pobił ją. Tylko zdrowy rozsądek uchronił kobietę od gwałtu. Chłopaka udało się bardzo szybko zatrzymać. Spędził kilka tygodni w szpitalu psychiatrycznym w Gnieźnie. Właśnie tam stwierdzono, że jest chory. Mimo to został oskarżony i trafił do sądu. (maks)