W jednej z kaliskich szkół spadł dziś podczas odśnieżania dachu 46-letni woźny. Mężczyzna trafił do szpitala. Z tego samego powodu do szpitala przywieziono w poniedziałek 51-letniego mieszkańca powiatu kępińskiego (Wielkopolska). Kaliski woźny jest na oddziale ortopedycznym, ma niegroźne obrażenia. - Pacjentowi usunęliśmy krwiak z kolana, jest pod obserwacją - poinformował wicedyrektor szpitala Andrzej Nowicki. Natomiast mieszkaniec powiatu kępińskiego spadł z wysokości prawie 5 metrów podczas odśnieżania dachu stolarni w miejscowości Jankowy. Ze złamanymi żebrami, kończynami i kręgosłupem został przewieziony do szpitala w Kaliszu. - Pacjent jest przytomny, jego podstawowe funkcje życiowe są ustabilizowane. Niepokój lekarzy wzbudzają złamane żebra na odcinku piersiowym, które powodowały kłopoty oddechowe. Złamanie kręgosłupa może oznaczać duże prawdopodobieństwo trwałego porażenia nóg - powiedział Nowicki. Z kolei według śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" w Czeladzi do odśnieżania dachu jednego z hipermarketów zmuszono sprzątaczki z orzeczoną grupą inwalidzką. Niestety, lekkomyślność ma różne oblicza. Są bowiem i tacy, którzy wcale zalegającym na dachu śniegiem się nie przejęli. Dyrekcja jednego z toruńskich hipermarketów dopiero po kilku wizytach inspektorów, 500 złotowym mandacie i groźbie zamknięcia centrum zorganizowała ludzi do odśnieżenia dachu. Na dachu hipermarketu zalegało ok. 35 centymetrów śniegu. Dyrektor hipermarketu był nieuchwytny. Na dachu z inspektorami był też reporter RMF Marcin Friedrich: Zobacz też: "Do odśnieżania dachu wynajmę. Pilne!" Zobacz nasz serwis specjalny "Katastrofa w Katowicach"