- Rekordowo miał on sześć psów - opowiadają mieszkające w sąsiedztwie kobiety. Chcą pozostać anonimowe, bo obawiają się zemsty sąsiada. - Na szczęście kilka psów mu uciekło. Te, co zostały, wyją z zimna i głodu. Tak głośno, że czasami nawet w nocy zmrużyć oka nie można... Kiedy budzę się rano, widzę na jego posesji nowe psy. Nie wiem, czy on je wyłapuje z okolicy, czy ktoś robi to za niego. Zdarzało się, że widziałam, jak psy przywożone są mu w nocy samochodem - mówi kolejna z sąsiadek. Psy są głodne, jednak w stosunku do ludzi nie przejawiają agresji. Zwierząt, które czasami puszczane są samopas, boją się dzieci idące na przystanek autobusowy. - Nie wiemy, co on robi z tymi psami - zastanawiają się kobiety. W Pałczynie urodziła się nawet plotka, że Arkadiusz P. je... zjada. W to akurat nie wierzymy - przyznają zgodnie nasze rozmówczynie. - Jednak w to, że może on zabić psa, już tak. Jest do tego zdolny. Nie raz widziałyśmy, jak wpadł w szał i katował te biedne zwierzęta. Gospodarstwo Arkadiusza P. przypomina pobojowisko. Sam gospodarz nie jest zbyt rozmowny. - Psów nie kradnę. Mam pieniądze to kupuję je sobie w schronisku - zaczął mruczeć pod nosem. Kolejne pytania wyprowadziły go już jednak z równowagi. - Wyp...ć stąd i to szybko - grzmiał w naszą stronę, trzymając w ręku kamień. Psów też nie zjadam - rzucił na koniec. - Sprawdziliśmy, skąd bierze te psy - mówi Leonard Dopierała, komendant Straży Miejskiej w Miłosławiu. Na dwa miał zaświadczenie, że są z wrzesińskiego schroniska. Na kolejne psy żadnych dokumentów nie miał. Kazałem mu je oddać do schroniska albo w inne dobre ręce. Jak to możliwe, że osoba, która źle opiekuje się zwierzętami, dostaje bez problemu psy ze schroniska? - Osoba ta zobowiązała się w formie pisemnej do właściwej opieki nad psami, zgodnej z obowiązującymi przepisami - mówi Mirosław Morawski, kierownik wrzesińskiego schroniska i jednocześnie komendant straży miejskiej. Według L. Dopierały opieka nad zwierzętami sprawowana jest dobrze, psy mają karmę, dostęp do wody oraz legowiska. Wystarczy jednak zapytać o zdanie sąsiadów, aby dowiedzieć się, że psy wcale raju z Arkadiuszem P. nie mają. Jest wręcz przeciwnie. - Tu się czasami cyrki dzieją i na pewno ta osoba nie powinna mieć pod swoją opieką żadnych zwierząt - stwierdzają zgodnie mieszkańcy.