Jak poinformował kierownik oddziału kardiologicznego dr Paweł Czaja, kaliski szpital jest jedyną w kraju, poza ośrodkami akademickimi, placówką wojewódzką, w której rozpoczęto wykonywanie ablacji. W roku 2012 ma z nich skorzystać 50 pacjentów z terenu południowej Wielkopolski. Według doktora, zabieg ablacji jest nowoczesną metodą leczenia zaburzeń rytmu serca. Wyjaśnił, że polega on na wprowadzeniu elektrod do jamy serca i zniszczeniu tych struktur, które są odpowiedzialne za groźne zaburzenia rytmu. Dotychczas chorzy byli skazani na długotrwałe leczenie farmakologiczne lekami antyarytmicznymi, które nie były w pełni skuteczne, mogły powodować działania uboczne, na przykład uszkodzić płuca, narządy wzroku i układu oddechowego. - Zabieg ablacji daje szansę na trwałe pozbycie się arytmii. Pacjenci mogą odstawić leki, trwale poprawia się im komfort życia - twierdzi Czaja. Według niego, na arytmię cierpi bardzo wiele osób. Do tej pory część z nich wysyłano do sąsiednich ośrodków, ponieważ ablacje są wykonywane w nowoczesnych ośrodkach klinicznych. Ablacje rozpoczęły się w specjalnej sali diagnostyczno-zabiegowej. Pacjentom wprowadzono do żył specjalne rurki, zwane koszulkami. Najczęściej wprowadzane są one przez żyły udowe oraz przez żyłę szyjną wewnętrzną. Następnie przez koszulki wprowadzono cewniki, które pod kontrolą obrazu RTG zostały umieszczone w określonych miejscach serca. Dzięki połączeniu cewników z komputerem, lekarz dokonuje różnych pomiarów, które umożliwiają dokładne określenie rodzaju zaburzeń rytmu. Zabiegi ablacji trwają od kilkudziesięciu minut do kilku godzin. Pacjenci są podczas nich cały czas całkowicie przytomni i mają kontakt z lekarzem. - W około 90 proc. przypadków dochodzi do całkowitego usunięcia arytmii - twierdzi Czaja. Dodał, że powikłania towarzyszące ablacji zdarzają się bardzo rzadko. Jak poinformował rzecznik szpitala Paweł Gawroński, zabiegi odbywają się w ramach działania oddziału kardiologicznego i są refundowane przez NFZ.