Mężczyzna został przesłuchany przez prokuratora. Mogą mu zostać postawione zarzuty wdarcia się na ogrodzony teren oraz stosowania gróźb bezprawnych. Grozi mu kilkuletnie więzienie. Władze portu lotniczego i służby ochrony lotniska zapewniają, że poznański port lotniczy jest zabezpieczony prawidłowo, a akcja zatrzymania intruza została przeprowadzona sprawnie. Mężczyzna, który wtargnął w sobotę na płytę lotniska, miał w ręku atrapę broni CZ 75, którą wymachiwał idąc w stronę funkcjonariuszy Straży Granicznej. Funkcjonariusze SG wzywali sprawcę do opuszczenia broni, oddali strzał ostrzegawczy i następnie obezwładnili napastnika. - Mężczyzna został odizolowany przez funkcjonariuszy SG i służby ochrony lotniska. Kiedy wezwani byli policyjni antyterroryści, mężczyzna podniósł broń i nadal zaczął iść w stronę funkcjonariuszy. Gdy padł strzał ostrzegawczy intruz padł na ziemię i został obezwładniony - powiedział w niedzielę w Poznaniu komendant placówki Straży Granicznej Poznań-Ławica ppłk Bogdan Sobczak. Jak dodał, funkcjonariusz wykazał się profesjonalizmem i dzięki temu nie doszło do tragedii. Jak podkreśla Straż Graniczna, 29-latek został zauważony już w momencie pokonywania ogrodzenia, został odizolowany i nie stanowił zagrożenia dla pracowników portu i dla podróżnych. Intruz dostał się na teren lotniska pokonując tzw. koncertinę - ogrodzenie z drutu kolczastego, stosowanego do zabezpieczenia portów lotniczych w państwach należących do NATO. - Ta osoba nie miała szans wykonać żadnych zabronionych czynności, była przez cały czas obserwowana. Nie było szans zatrzymania go już na ogrodzeniu, my mamy 14 km opłotowania i 260 ha terenu - powiedział prezes zarządu Portu Lotniczego Poznań-Ławica Mariusz Wiatrowski. Jak dodał, irracjonalne zachowanie mężczyzny po jego zatrzymaniu może wskazywać, że mężczyzna jest osobą chorą. Podkreślił, że zabezpieczenia stosowane w poznańskim porcie lotniczym są odpowiednie i spełniają swoją rolę. Tuż po tym, gdy zatrzymano mężczyznę, w porcie lotniczym zarządzono alarm w związku ze znalezieniem podejrzanego pakunku. Ppłk Sobczak wyjaśnił, że obie sprawy nie miały ze sobą nic wspólnego. - Gdy doszło do zatrzymania i przewiezienia tego mężczyzny do pomieszczeń Straży Granicznej otrzymaliśmy informację, że na terenie terminala znajduje się nierozpoznany bagaż. Podjęto decyzję o ewakuacji portu lotniczego. Pirotechnicy szybko rozpoznali bagaż, uznali go za bezpieczny, wówczas przywrócono normalne funkcjonowanie portu lotniczego - powiedział. Jak się okazało, w pozostawionym bagażu znajdowała się pościel. Bagaż nie był własnością zatrzymanego mężczyzny.