W roku 2007 Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła w losowo wybranych szkołach w Polsce kontrole funkcjonowania awansu zawodowego nauczycieli. Wśród jednostek znalazły się wrzesińskie placówki: Zespół Szkół Politechnicznych oraz Liceum Ogólnokształcące im. Henryka Sienkiewicza. Kontrolerzy wzięli też pod lupę starostwo powiatowe. ZSP i starostwo dostały opinię pozytywną, choć nie ustrzegły się błędów. Gorzej było z ogólniakiem. Szkoła z Witkowskiej dostała opinię negatywną. Dodajmy, że taką ocenę dostały tylko 4 placówki na 50 skontrolowanych w całym kraju. Na początku grudnia 2007 roku do Z. Suchorskiego trafiło wystąpienie pokontrolne. Na sześciu stronach urzędnicy wyłuszczają kardynalne błędy, jakie popełnił dyrektor w kontrolowanym okresie, tj. w latach szkolnych 2003/2004-2006/2007. Urzędnicy stwierdzili braki planów rozwoju zawodowego; "w przypadku 10 planów brak było daty ich złożenia, co uniemożliwiało ustalenie, czy zostały one złożone w określonym terminie". Kolejnych sześć planów nie zostało zatwierdzonych przez dyrektora. Stwierdzono, że żaden z 4 nauczycieli objętych szczegółowym badaniem, którzy uzyskali w kontrolowanym okresie awans na stopień nauczyciela kontraktowego, nie obserwował i nie przeprowadził zajęć w wymiarze określonym ustawowo. Suchorski nie powierzył pisemnie obowiązków żadnemu z opiekunów stażu. Każdemu z nich przyznał natomiast wynagrodzenie z tytułu pełnienia tej funkcji. Stwierdzono, że nie były przestrzegane wynikające z uchwał Rady Powiatu we Wrześni okresy, za które naliczono to wynagrodzenie i w konsekwencji bezpodstawnie wypłacono z tego tytułu 1900 zł. NIK wytknął, że dyrektor przed wydaniem oceny nie występował do rady rodziców o wyrażenie stosownych opinii. Jeśli to robił, to w dniu wydania oceny. Kontrolerzy wytknęli błędy w protokołach posiedzeń komisji. Dyrektor nie opracował - do czego był zobowiązany ustawowo - programu rozwoju szkoły na rok szkolny 2004/05. NIK zwrócił się do dyrektora o przesłanie w terminie 14 dni od daty otrzymania wystąpienia pokontrolnego informacji o sposobie wykorzystania uwag. Suchorski odpowiedział, ale... nie pamięta już, co dokładnie. - Ale odpowiedź była na tyle merytoryczna, że nie ma żadnego odzewu. Więc chyba całkowicie NIK zadowoliła - twierdzi, dodając, że w trakcie kontroli był chory. Suchorski wystąpienie pokontrolne utajnił. Nie poinformował o tym nauczycieli ani rady pedagogicznej. O kontroli wiedziano także w wydziale oświaty starostwa; nie poznano jednak wyników. Dyrektor nie przekazał wystąpienia, bo nie musiał. - To zależy tylko od dobrej woli dyrektora - mówi naczelnik wydziału Bożena Nowacka. Wnioski pokontrolne dotarły do starostwa dopiero, gdy Suchorski przestał być dyrektorem. W międzyczasie wygrał konkurs na dyrektora i dostał nagrodę ministra. Czy stałoby się tak, gdybyśmy wcześniej poznali wyniki kontroli? TOM