W środku zakładu czeka jeszcze więcej niespodzianek.Niepozorna, szara kamienica przy ul. Kościelnej na Jeżycach nie przyciąga wzroku przechodniów. Jednak mijając ją, warto zatrzymać się przed witryną tamtejszego zakładu szewskiego. Co się na niej znajduje? Oczywiście, buty. Tyle że... w klatce. Niektórym dorobiono też zęby. W środku zakładu czeka jeszcze więcej niespodzianek. - Staramy się przyciągać klientów jak możemy - śmieje się pan Janusz Skalski, właściciel pracowni. I faktycznie, jest co oglądać. Choćby kolekcję skórzanych żołnierzyków, które wykonywane są własnoręcznie przez pana Janusza i jego pomocnika. Wykonanie jednej figurki zajmuje około 30 godzin. Każdy guziczek maleńkiego munduru przyszywany jest ręcznie. Żołnierzyki nie są tylko ozdobą zakładu. Mają też funkcję użytkową. - To nasze własne, ręcznie robione pionki do szachów - tłumaczy pan Janusz. Artystyczną duszę właściciel zakładu pokazuje też poprzez inne elementy wystroju pracowni. Choćby wyglądające bardzo wiekowo, damskie buty na ogromnych koturnach, które zdobią ściany pracowni. - To nieodebrane przez klientów buty. Żal mi było je wyrzucić, więc zrobiłem z nich dekorację - śmieje się pan Janusz. Bywa, że o wystrój pracowni zatroszczą się sami klienci, którzy zresztą często przystają zaciekawieni przed witryną zakładu. Jeden z nich przyniósł panu Januszowi parę sandałów w rozmiarze?56. - To prezent od senatora Łęckiego, który kiedyś był u nas naprawiać swoje obuwie. Spodobało mu się u nas w pracowni i postanowił pomóc nam w jej udekorowaniu - mówi szewc. Zakład istnieje w tym miejscu od 1983 r. - Szewc to u mnie w rodzinie zawód przekazywany z pokolenia na pokolenia - tłumaczy pan Janusz. - Pierwszy zakład założył mój dziadek w 1921 r. Obecnie jednak zawód ten jest dużo mniej popularny. Ludzie wolą kupić buty w sklepie niż poprosić szewca o zrobienie ich na zamówienie. Zakład przy Kościelnej ma swoich stałych bywalców. - Są klienci, którzy przychodzą do nas już od 20 lat - mówi właściciel. Wiele osób przyciąga też wystawa i niecodzienny wystrój pracowni. Poza wspomnianymi wcześniej atrakcjami można w nim zobaczyć również gumowe obuwie z lat 70., używane przez elektryków czy stare przyrządy do zakładania i zdejmowania butów. Kasia, studentka kulturoznawstwa, przyjechała do Poznania na studia i wynajęła mieszkanie na Jeżycach. - Kiedyś rozkleiły mi się buty i poszłam do pierwszego zakładu szewskiego, jaki znalazłam w okolicy. Jednak kiedy tam weszłam, przez długo rozglądałam się po pracowni, bo czegoś takiego jeszcze nie widziałam - śmieje się. - Odtąd chodzę naprawiać buty już tylko tam. Wystrój pracowni cały czas się zmienia. Ostatnio na "wystawie" pojawił się but, któremu pan Janusz i jego pomocnik dorobili zęby i założyli okulary. Jaki będzie kolejny pomysł szewców o artystycznej naturze? Ich wyobraźnia jest nieograniczona, więc na pewno znowu nas zaskoczą. Anna Przybył/red Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl