Trzymiesięczna Ania, czternastomiesięczny Kacper i 2,5 letni Tomek z Łęki Małej trafili do domu dziecka, bo ich zdrowie i życie było zagrożone. Ich młodej mamie (22 l.) grozi odebranie władzy rodzicielskiej, w sądzie trwa postępowanie. Dzieci w rodzinnym domu nie otrzymywały regularnych posiłków, nie były szczepione, zostawały same. Mieszkały w z rodzicami w lokalu bez toalety i lodówki. Gdy trafił tam kurator sądowy, w domu nie było mleka i pieluch. Zasadą jest, że tak małe dzieci powinny trafiać pod skrzydła pogotowia rodzinnego, zamiast do placówki. - Sytuacja była wyjątkowa, przeprowadzaliśmy interwencję z policją. Istniało zagrożenie zdrowia i życia dzieci, dlatego za zgodą sądu rodzeństwo znalazło się pod opieką domu dziecka. Nie mogliśmy czekać, aż zwolnią się trzy miejsca w naszym jedynym pogotowiu rodzinnym albo w sąsiednim powiecie. Trzeba było działać natychmiast, by zabezpieczyć podstawowe potrzeby dzieci. I nie można było ich rozdzielić - tłumaczy Mirosław Sobkowiak (na zdjęciu), dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Gostyniu. - W takich sytuacjach najbardziej widać, jak bardzo brakuje nam dodatkowego pogotowia rodzinnego. Cały czas czekamy na chętnych. Trójka rodzeństwa ma w domu dziecka zapewnione bardzo dobre warunki. Dzieci dostały osobny pokój, mają łóżeczka, zabawki i całodobową opiekę specjalistów. Są odpowiednio karmione, były zbadane przez lekarza, mają wózki, ubranka i wszystko, czego im potrzeba. Codziennie odwiedza je mama. Rodzeństwo czeka na postanowienie sądu o ich dalszych losach. W najbliższy czwartek, 20 grudnia, odbędzie się rozprawa w Sądzie Rejonowym w Gostyniu. - To nieprawda, że zaniedbywałam dzieci. Jak mi je zabiorą, to nie mam po co żyć - płacze Karolina Kujawska, mama trójki dzieci (ich imiona zostały zmienione). Młoda mama (22 l.) walczy o pozostawienie jej władzy rodzicielskiej. maks