Ciągnik artyleryjski przeleżał w kanale 66 lat. Jak powiedział kustosz Muzeum Broni Pancernej Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych, major Tomasz Ogrodniczuk, to jedyny tego typu i tej serii działający egzemplarz na świecie. W trakcie rekonstrukcji część elementów trzeba było odtworzyć. W pojeździe zamiast zrujnowanego, oryginalnego silnika Maybach zainstalowano odpowiednik Mercedesa. - Nie byłoby najmniejszej szansy na renowację maszyny, gdyby nie grono sprawdzonych osób, które uczestniczyły w odtwarzaniu także innych pojazdów dla muzeum. Nieoceniona była pomoc pasjonata Artura Zysa, dzięki któremu wydobyto pojazd i w którego firmie odbywały się prace. Tam mieliśmy dostęp do kluczy, maszyn, a przede wszystkim do wiedzy i doświadczenia jego i jego pracowników - powiedział Ogrodniczuk. - W prace zaangażowane były osoby z całego kraju, dzięki nim pojazd tak szybko udało się przywrócić do stanu świetności. Jeden z pasjonatów, Marcin Pietrzak z Kłodawy, zobowiązał się np., że zrobi nam gąsienice. To było nie lada wyzwanie: jedno ogniwo składa się z ponad 120 części, a takich ogniw jest po 46 z każdej ze stron - tłumaczył. Pięciotonowy pojazd, który ciągnął armaty, mógł przewozić towary lub ludzi. Według informacji, do których dotarło muzeum, ciągnik przejęli i wykorzystywali w 1945 r. Rosjanie, do czasu, aż zatonął w kanale. Okoliczni mieszkańcy częściowo rozebrali te elementy ciągnika, do których był dostęp. Po wyciągnięciu pojazdu z wody Ogrodniczuk oceniał jego stan jako dość dobry i zapowiadał jego odrestaurowanie i przywrócenie do takiego stanu, by mógł on jeździć. Ciągnik artyleryjski zostanie przedpremierowo pokazany 2 września na dożynkach w Pyzdrach. Jego oficjalna premiera odbędzie się 29 września podczas dni otwartych koszar w Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych. Poznańska placówka muzealna ma duże doświadczenie w przywracaniu do życia pojazdów z czasów II wojny. W 2009 roku w poznańskim Muzeum Broni Pancernej pokazano odrestaurowane działo Sturmgeschuetz IV, wyciągnięte w 2008 roku z rzeki Rgilewki w gminie Grzegorzew. Konstruktorzy pracowali przy nim przez wiele miesięcy, by doprowadzić je do stanu sprzed ponad 60 lat. Po renowacji pojazd jeździ, można też z niego strzelać.