Zwłaszcza teraz, ciemną i zimną porą, takie sytuacje szczególnie irytują pasażerów. Czy otwarcie otwarcie drzwi osobie dobiegającej do tramwaju lub autobusu jest powinnością pracowników MPK? Chyba każdemu, kto w miarę często korzysta z komunikacji miejskiej przytrafiła się taka sytuacja: zdyszany człowiek biegnie do znajdującego się na przystanku tramwaju lub autobusu. Co prawda pojazd ma już zamknięte drzwi, a kierowca przygotowuje się do odjazdu, ale pojazd ciągle stoi na przystanku. Zdesperowany pasażer podbiega do wejścia najbliżej kierowcy, stara się zwrócić na siebie jego uwagę, macha rękoma, krzyczy.... Czy jego wysiłki przyniosą upragniony efekt - otwarcie drzwi? A może zdenerwowany pasażer pozostanie na przystanku podziwiając tylne czerwone światełka odjeżdżającego autobusu lub tramwaju? Widok odjeżdżającego sprzed nosa pojazdu jest szczególnie przykry wieczorami lub w święta, gdy autobusy i tramwaje MPK kursują rzadziej. - Zdarzyła mi się taka sytuacja na przystanku przy ulicy Gwarnej - mówi Justyna studentka UAM-u. - Wieczór, wiadomo, ciemno i zimno, tramwaje kursują co dwadzieścia minut. "Dwójka" stała dłuższą chwilę na przystanku już z zamkniętymi drzwiami. Dobiegłam do drzwi, bezskutecznie naciskałam guzik, ale motorniczy mnie nie wpuścił - opowiada. Zdarzają się też sytuacje, gdy zdyszany pasażer ma więcej szczęścia lub trafia na bardziej wyrozumiałego kierowcę. -Idąc dziś na przystanek zobaczyłam, że mój autobus już rusza z pętli i za chwilę będzie na przystanku, od którego dzielił mnie spory dystans - mówi Anna, studentka AE. - Zaczęłam biec, właściwie bez większej nadziei, że zdążę. A tu okazało się, że kierowca autobusu dostrzegł mnie i zaczekał - cieszy się. Niestety często zdarza się, że pasażerowie, którym drzwi nie otwarto wygrażają kierowcom, pokazują im do lusterka wyciągnięty palec, a ci bardziej sprawni fizycznie nawet kopią w burtę odjeżdżającego pojazdu. Z drugiej strony pasażerowie, których kierowcy wpuścili do pojazdu potrafią się odwdzięczyć krzycząc z tyłu autobusu "dziękuję" a nawet przeciskając się do przodu, by osobiście podziękować kierowcy. Czy postępowanie kierowcy w takiej sytuacji regulują jakieś wewnętrzne przepisy MPK? A może decyzja o otwarciu lub nie drzwi zależy tylko od uprzejmości i nastroju kierowcy? Zapytaliśmy o to Iwonę Gajdzińską, rzecznika prasowego poznańskiego MPK. - Nie ma żadnego sztywnego rozporządzenia w tej sprawie. W przypadku tramwajów takie czekanie na jednego spóźnionego pasażera jest o tyle trudne, ze tramwaje mają specjalną sygnalizację świetlną, która umożliwia płynną i punktualną jazdę - wyjaśnia Gajdzińska. - Czekanie na jedną osobę zakłóca cykl jazdy, w efekcie tramwaj nie dotrze na czas, zgodnie z rozkładem na następny przystanek - wyjaśnia. Trochę inaczej wygląda rzecz w przypadku autobusów. - Kierowcy autobusu łatwiej wpuścić nadbiegającego pasażera. Rozmawiamy o tym z kierowcami, liczymy na ich odruchy życzliwości. Większość z nich otwiera drzwi, gdy widzi nadbiegającą osobę - tłumaczy Gajdzińska. - Czasem jednak ludziom wydaje się, że kierowca ich widzi, a on w tym czasie patrzy w lusterko po lewej stronie i skupia się na włączeniu do ruchu - wyjaśnia Gajdzińska. Gajdzińska przyznała, że informacje o otwieraniu drzwi spóźnionemu pasażerowi są często najczęstszym podawane przez klientów MPK głosujących w plebiscycie na Motorniczego Roku. Joanna Kuchta Wiadomość pochodzi z portalu Tutej. pl