Jak poinformowała w środę wieczorem rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus, sąd uznał, że dla prawidłowego zabezpieczenia toku śledztwa wystarczą poręczenia majątkowe w wysokości od 10 do 20 tys. zł. Rzeczniczka dodała, że prokuratura złoży zażalenie na postanowienie sądu. W środę poznańscy śledczy przedstawili mężczyznom zarzuty kierowania i udziału w grupie przestępczej oraz oszustwa dotyczącego mienia znacznej wartości. Podczas przesłuchania podejrzani nie przyznali się do zarzutów. Za te czyny grozi do 15 lat więzienia. Mężczyźni zostali zatrzymani w Koszalinie w miniony poniedziałek rano przez funkcjonariuszy poznańskiego zarządu terenowego Centralnego Biura Śledczego, których wspierała grupa bojową z wydziału operacji specjalnych oraz policjanci z Koszalina i Szczecina. O akcji poinformowano jednak dopiero w środę. Rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak, mówił, że zatrzymani podszywali się pod polską firmę transportową z okolic Grudziądza. Posługiwali się sfałszowanymi dokumentami, m.in. licencją na transport międzynarodowy. - Na giełdzie transportowej licytowali zlecenia na transport towarów. W sierpniu ubiegłego roku w ciągu dwóch dni na terenie Polski oraz za granicą wysłali do zleceniodawców kilka tirów. Na trzy z nich załadowano płyty indukcyjne i kuchenki. Naczepa kolejnego została wyładowana pół tysiącem telewizorów plazmowych. Łączna wartość ładunków, które sprawcy przejęli, wyniosła prawie milion złotych - poinformował Borowiak. Jak dodał, sprawcy działali niezwykle ostrożnie, żeby nie skierować na siebie żadnych podejrzeń. Transport telewizorów, który miał jechać do Francji, wyładowali w wynajętym przez siebie magazynie w Szczecinie, który oznaczyli logo sieci sklepów AGD. - Magazyn wynajęty przez przestępców sąsiadował z autentycznym sklepem tej sieci AGD - powiedział Borowiak. Jak się okazało, pracownicy wynajęci do rozładunku, nie wiedzieli o procederze. Borowiak powiedział też, że akcja policji "była precyzyjnie zaplanowana, ponieważ istniało ryzyko, że jeden z nich może mieć broń." Podczas przeszukania mieszkania jednego z zatrzymanych faktycznie zabezpieczono pistolet, ale jakiego rodzaju jest to broń, będzie wiadomo dopiero po wykonaniu ekspertyzy. Według koszalińskich mediów podczas zatrzymywania jednego mężczyzn w okolicach popularnej restauracji znajdującej się w ścisłym centrum miasta funkcjonariusze CBŚ musieli użyć broni do przestrzelenia opon w samochodzie, którym jechał podejrzany. Policja zaprzecza. Andrzej Borowiak powiedział, że opony faktycznie zostały przebite, ale nie padły wówczas strzały. W samochodzie trzeba było jednak wybić szybę, bo mężczyzna nie chciał opuścić pojazdu. Na miejsce policyjnej akcji wzywano natomiast karetkę pogotowia, do towarzyszącej zatrzymywanemu kobiecie, która źle się poczuła. Zatrzymani w Koszalinie są dobrze znani policji. Byli już notowani za oszustwa, kradzieże, narkotyki, fałszerstwa i paserstwo. Policjanci z CBŚ są przekonani, że ta sprawa to wierzchołek góry lodowej. Podejrzani mogli w podobny sposób przejąć wiele innych transportów w całej Europie, a wartość skradzionych towarów może wynieść wiele milionów złotych. W rozbiciu przestępczej grupy pomogła współpraca z Europejską Giełdą Transportową z Wysokiej koło Wrocławia.