Alina i Henryk Biretowie ze Szlichtyngowej mają za sobą bolesne doświadczenia. Osiemnaście lat temu, w czerwcu, stracili swoją najmłodszą, kilkumiesięczną córkę. W rok po jej śmierci, również w czerwcu, przyszła na świat ich pierwsza wnuczka - Natalia. - Kiedy mąż dowiedział się o ciąży Moniki, był wściekły. Córka urodziła Natalię, mając zaledwie 18 lat. Pamiętam, jak powiedziałam mężowi: - Heniek, Monika urodziła...! A on tylko obiadem trzasnął i na tym był koniec - wspomina Alina Bireta. Za młody na dziadka? - Bo to był szok - śmieje się dziś Henryk Bireta, puszczając porozumiewawcze oko do 17-letniej dziś wnuczki. Pan Henryk szybko opanował złość i choć na pozór nadal kręcił nosem - zostawszy sam na sam z wnuczką - w ciągu kilku minut zakochał się w niej bez pamięci. W końcu został złapany na gorącym uczynku: stojąc nad łóżeczkiem Natalii zachwycony szczebiotał do niej. - Dziadek daj grzebyk - powiedziałam do męża, bo Natalia zaraz po urodzeniu miała takie gęste włosy. I kiedy mąż ten grzebyk dał, wziął ją na ręce - opowiada pani Alina. Wtedy stało się jasne, że wszystko zeszło na właściwe tory - odtąd dziadek Henryk nie wyszedł do pracy, zanim nie zmienił wnuczce pieluchy i nie pobawił się z nią. Rozpieszczał Natalkę na każdym kroku. Kolejna taczka w prezencie? Proszę bardzo. Domek Barbie? Oczywiście, choć wcale nie było go na taki wydatek stać. Domek wziął na zeszyt w sklepie, oddał zaraz po wypłacie... Zakochany bez pamięci Jak sam przyznaje, trochę przesadzał ulegając kaprysom wnusi, ale czego nie robi się dla iskierek w oczach dziecka? Kiedy pan Henryk wychodził z domu, Natalia już dreptała w miejscu, bo wszędzie chciała mu towarzyszyć. Dziadek stał się dla niej numerem jeden na liście najważniejszych dorosłych. Ale i dla niego wnuczka jest kimś wyjątkowym. - Kiedy jako dziecko trafiłam do szpitala, rozpaczałam. Nie chciałam w nim zostać. Dziadek próbował mnie przekupić zabawkami, ale ja łykając łzy powtarzałam, że chcę do domu - wspomina Natalia. Ostatecznie dziadek uległ presji i poprosił doktora o wypisanie wnuczki. Natalia, w ramionach dziadka, triumfalnie wróciła do domu. Po raz drugi dziadek został jej bohaterem podczas wspólnego wędkowania. Natalia wpadła do przerębla, a dziadek w wielkim stylu uratował jej życie. Tak było lepiej Kilka lat po urodzeniu Natalii Monika wyszła za mąż. Wybrankiem jej serca nie został jednak biologiczny ojciec Natalki. - W narzeczeństwie zięć akceptował Natalię, ale po ślubie karta się odmieniła i trzeba było dziecko wziąć. Porozmawialiśmy z córką, że tak będzie dla małej lepiej - tłumaczy pani Alina. Od szóstego roku życia Natalia zamieszkała z dziadkami. Aby usankcjonować prawnie tę sytuację, Biretowie zostali rodziną zastępczą dla wnuczki. "Natalia zastąpiła mi zmarłą córkę" - Podczas testów psychologicznych wyszło, że jestem nadopiekuńcza - wyznaje z rozbrajającą szczerością pani Alina. - Może i tak. Wiem, że to niedobrze, ale Natalia zastąpiła mi zmarłą córkę. Miłość, której nie mogłam dać córce, przelałam na wnuczkę. Natomiast pan Henryk podkreśla, że podczas wychowywania wnuczki działały zupełnie inne mechanizmy niż przy wychowaniu córek, ponieważ mógł nieco zwolnić tempo życia. Dzięki temu dostrzegł, jak wiele stracił z dorastania własnych dzieci i starał się tych chwil nie przegapić w dzieciństwie Natalii. - Uczestnicząc w wychowaniu Natalii nie miałem poczucia, że coś mi bezpowrotnie umknęło - zdradza pan Henryk. - Cieszyłem się drobiazgami. Babcia także miała dla wnusi dużo czasu. Opowiadała jej bajki, czytała książeczki. Natalia mając 4 lata znała wszystkie litery i doskonale liczyła. Kiedy pani Alina wysłała ją do sklepu sprzedawczyni była zdziwiona, że kilkuletni brzdąc skrupulatnie liczy resztę z wydanej gotówki. Babcia najlepszą przyjaciółką - Zawołała mnie potem i pytała, czy wnuczka naprawdę tak dobrze liczy? A ja byłam taka dumna! - wspomina pani Alina. Kiedy Natalia podrosła, babcia stała się jej najlepszą przyjaciółką. Siedemnastolatka może dziś z nią o wszystkim porozmawiać: od szkolnych problemów, po sprawy sercowe. - Jesteśmy ze sobą związane i, mimo różnicy pokoleń, babcia zawsze jest w temacie - przekonuje Natalia. - Nieraz przejrzy mnie na wylot, zanim w ogóle powiem, o co mi chodzi... Dziewięć powodów do radości W styczniu br. państwu Biretom urodził się kolejny wnuk. Trzy córki dały im w sumie dziewięć powodów do radości: czterech wnuków i pięć wnuczek. Tylko syn pani Aliny z pierwszego małżeństwa, mimo dojrzałego wieku, wciąż nie zamierza założyć rodziny, ani zostać ojcem. - A taki urodziwy chłopak - wtrąca pan Henryk. - Ja z niego czasem sobie żartuję i mówię: Robert, twoje dzieci to są moje najlepsze wnuki, bo w ogóle nie hałasują i o nic nie wołają... Karolina Bodzińska