Spływająca z daszków woda sprawia, że robienie zakupów na straganie w dzień deszczowy nikt nie zalicza do przyjemności. Klienci brodzą w wodzie lub błocie. Rynek był remontowany 2 lata temu! Zimna woda za kołnierzem to nie jest to co klient lubi najbardziej! Targowisko na placu Wielkopolskim prezentuje się bardzo ładnie. Jest chyba najładniejsze spośród poznańskich rynków. Stragany mają zielono-białe daszki, a plac targowy wyłożono ładną betonową kostką. Choć o gustach, jak wiadomo, się nie dyskutuje, trudno się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że remont sprzed kilku lat wyszedł na dobre rynkowi. Jednak o ile zakończony w 2006 r. znacznie poprawił wygląd zewnętrzny targowiska, to jego "wnętrze" niestety się nie zmieniło. Tam gdzie toczy się walka o klienta nadal panują warunki bardziej niż spartańskie. Przy deszczowej pogodzie wychodzą na jaw mniej przyjemne strony targowiska. Jak w wierszyku Aleksandra Rymkiewicza: "plac się zmienia w staw dla żab z dachów ciągle kap, kap, kap". - Przejście przez rynek przypomina teraz prawdziwy slalom między "wodospadami" kapiącej z dachów straganów wody - ocenia mieszkająca w pobliżu Natalia. - Przy takiej pogodzie jak dziś niespecjalnie przepadam za zakupami tutaj, choć zazwyczaj lubię "swój" ryneczek - dodaje. Kupcy handlujący na Placu Wielkopolskim wiedzą, że zimna woda kapiąca z dachów odstrasza klientów. Między swoimi straganami porozpinali płachty zabezpieczające przed deszczem, powstał także system prowizorycznych "rynien" odprowadzających nadmiar deszczówki. Właściciele straganów staraja się też "zrzucać" gromadzącą się na dachach wodę. Te pomysłowe środki zaradcze to jednak za mało. Klienci, którzy nie chca zmoknąć, muszą w czasie zakupów otwierać parasole. - Dlaczego nie zadaszono całego rynku i robi się prowizorkę? Przecież można by nad całym placem rozpiąć gumowany dach, który rozwiązałby problem - mówi pan Marek, mieszkaniec ul. 23 lutego. Niestety jak się okazuje rozpięte przez handlowców daszki i rynny są "nielegalne"! Spółka Targowiska administrująca placem nie zdecydowała się an jego zadaszenie, bo nie wolno jej tego zrobić. - Jest to niemożliwe - stwierdza krótko Marek Kroll, prezes spółki Targowiska S.A., która administruje poznańskimi rynkami. - Mamy orzeczenie konserwatora, który zezwolił tylko na zadaszenie straganów - wyjaśnia. Przejścia pomiędzy straganami nie mogą być zadaszone. Czy zatem jedynym ratunkiem w deszczowe dni są wyjątkowo mało estetycznie prezentujące się kawałki folii na sznurku? - Rozwiązaniem byłoby zainstalowanie markiz przy straganach - mówi prezes Kroll. - Mamy zamiar je założyć - dodaje. Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl