Dramat rodziny z Nietążkowa rozegrał się w sobotę, w niewielkiej miejscowości koło Międzychodu w Wielkopolsce. Do dwunastoletnich chłopców bliźniaków, przebywających na obozie w Prusimiu koło Międzychodu, przyjechała w odwiedziny ich mama, Honorata K. wraz ze swoją siostrą. Dojechał do nich także tata dzieci, Bogdan K. Małżonkowie od dłuższego czasu byli w konflikcie, w sądzie trwała ich sprawa rozwodowa. Honorata K. od jakiegoś czasu nie mieszkała z mężem, który znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie. - W pewnym momencie oboje poszli do lasu, żeby porozmawiać. Świadkowie zeznali, że nic nie zapowiadało takiego dramatu - mówi Anita Blajer - Lechwacka, prokurator rejonowy w Szamotułach. Siostra Honoraty K. zaniepokojona jej dłuższą nieobecnością, poszła jej poszukać. I to właśnie ona dokonała makabrycznego odkrycia i wezwała pogotowie - najprawdopodobniej jednak kobieta już nie żyła, gdy pielęgniarka podjęła próbę reanimacji. Bogdana K. nie było w pobliżu. Został zatrzymany dopiero w Gorzowie Wlkp. i przesłuchany przez prokuratora w Szamotułach. Mężczyzna decyzją sądu trafił na trzy miesiące do aresztu. Za zabójstwo grozi mu kara dożywocia. Nie jest wykluczone, że prokuratura zakwalifikuje zbrodnię jako popełnioną ze szczególnym okrucieństwem. Sekcja zwłok wykazała, że morderca zadał ofierze kilkadziesiąt ciosów nożem. Celował w głowę, klatkę piersiową, w ręce. - To był nóż typu bagnet, o stosunkowo długim ostrzu. To broń wykorzystywana zazwyczaj do celów kolekcjonerskich - mówi prokurator Blajer-Lechwacka. Mieszkańcy gminy Śmigiel są wstrząśnięci tragedią. Nie jest tajemnicą, że małżeństwo K. przeżywało pewne problemy, para nie mieszkała razem. - Nikt jej nie wierzył, a teraz ona nie żyje. On się nad nią znęcał bez kropli alkoholu - opowiada bliska znajoma pani Honoraty. - Rodzina ofiary, a zwłaszcza ona i dzieci, znajdowała się pod naszą opieką. Uważamy, że wywiązywaliśmy się właściwie z naszych obowiązków. Nie jesteśmy jednak w stanie zapobiec takim zdarzeniom - mówi Barbara Kuderska, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Śmiglu. Dzieci ofiary i zabójcy o tragedii dowiedziały się dopiero następnego dnia. Bliźniacy trafili pod opiekę dziadków. O ich dalszym losie zdecyduje sąd. maks