- Na 100 tys. wydanych chipów, tylko w kilkunastu zdarzają się problemy - bronią się producenci. Sprawa wyszła na jaw przypadkowo. Jeden z Czytelników chciał odzyskać 16,50 zł, jakie zapłacił za Komkartę i uruchomić opcję biletu okresowego na plastikowej legitymacji studenckiej. Pracownica z punktu sprzedaży MPK odradziła takie rozwiązanie. - Chipy w tych legitymacjach są słabe. Zdarza się, że podczas kontroli czytnik nie wykrywa załadowanego biletu. Problemy występują też przy ładowaniu - wyjaśniła. - Lepiej nie wymieniać. Uniknie się problemu w razie uszkodzenia dokumentu albo reklamacji - poradziła. Podobne słowa w punkcie sprzedaży MPK usłyszał Arek z I roku prawa na UAM. - Chciałem oddać Komkartę. Pani powiedziała, że później mogą wystąpić problemy techniczne. Odpuściłem, bo 16,50 złotego to nie majątek - mówi. Student, który zgubił legitymację z opcją biletu lub ją uszkodził, musi najpierw iść do dziekanatu, a potem do Centralnego Punktu Sprzedaży Biletów na ul. Głogowskiej. W razie reklamacji e-legitymacji wnioski przyjmuje już tylko punkt na ul. Głogowskiej. - My się już tym nie zajmujemy - wyjaśniła na pracownica punktu sprzedaży MPK w Kupcu Poznańskim. Plastikowe dokumenty dla posiadaczy indeksów wyrabiają w Poznaniu: Międzyuczelniane Centrum Personalizacji Legitymacji Studenckiej przy politechnice (MCPLS) oraz Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa (ta druga tylko dla swoich żaków). Zdziwiony sugestiami pracowników MPK jest Marek Gosławski z MCPLS. - Na 100 tysięcy wyrobionych chipów wady zdarzają się tylko w kilkunastu - mówi. To jego zdaniem norma, jeżeli chodzi o usterki. Nie ma więc powodów do niepokoju, że chipy w legitymacjach nie będą działać masowo. Dlaczego więc MPK odradza studentom oddawanie Komkart? - Na pewno nie z powodów technicznych - zapewnia Gocławski. Czyżby chodziło o pieniądze? Jeżeli studenci zaczną masowo oddawać Komkarty, MPK straci tysiące złotych. A co z odsetkiem wadliwych legitymacji? - Większość problemów bierze się z niewłaściwego użytkowania. Trzeba pamiętać, że to układ elektroniczny, który nie lubi wody, którego nie można zbytnio wyginać - wyjaśnia Goławski. O komentarz w tej sprawie poproszono Iwonę Gajdzińską, rzeczniczkę MPK, która była zaskoczona całą sprawą. - Pierwsze słyszę. Nikt nam nie zgłaszał takiego problemu - mówi w rozmowie z Tutej.pl. Obiecała, że wyjaśni tę kwestię. Maciej Kusznierewicz Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl