- Co? Nie przepuścicie? - pytał z niedowierzaniem ubrany w brudne robocze ciuchy kierowca białej furgonetki. - Do pracy jedziemy. Spóźnieni jesteśmy - przekonywał błagalnym głosem. Jego prośby, podobnie jak innych zmotoryzowanych, zdały się na nic. Ludzie przecierali oczy ze zdumienia. Nikt nie dowierzał, że pomimo zapowiedzi, obiekt w końcu został wyłączony z ruchu. Korzystać z niego mogą tylko piesi. - To była konieczność - podkreśla Waldemar Jaszczyk, kierownik budowy. - Obok bariery jest wyciągnięty z chodnika kabel sieciowy, oczywiście zabezpieczony. Gdyby ruch był otwarty, mogłoby dojść do najechania na niego. A wtedy mogłaby się stać tragedia - argumentuje. Wkrótce zostanie wytyczone przejście dla pieszych. Wszystko po to, by nie chodzili bezpańsko po placu budowy. Prom tylko dla miejscowych Wraz z zamknięciem mostu został uruchomiony prom w Dłusku. W okresie wiosenno-letnim są nim przetransportowywane krowy na pastwiska po drugiej stronie rzeki. To właśnie o niego władze gminy stoczyły batalię z inwestorem, czyli Wielkopolskim Zarządem Dróg Wojewódzkich w Poznaniu. Zapewniały, że odbywałby się nim tylko tzw. ruch lokalny. Wszystko z myślą o mieszkańcach gminy, a szczególnie wiosek zawarciańskich. Inwestor w końcu uległ. Na jego polecenie wykonawca utwardził drogi dojazdowe do promu. Czteroosobowa załoga w charakterystycznych zielonych kamizelkach, z głównodowodzącym Stanisławem Burchardtem, ma pełne ręce roboty - instruuje kierowców, mocuje łańcuchy do metalowych filarów, odpycha prom drewnianymi belkami. Pomimo ciężkich warunków transport odbywa się płynnie. Człowiek od zadań specjalnych - Kurde, panie, nie ma jak przejechać - narzeka mężczyzna w ciemnej ortalionowej kurtce i czarnym berecie. Chwieje się na nogach. Wraca z nocki. Nie bez problemu wygrzebał się z samochodu. Jego kompani nie mieli siły... - Jak to jest. Da radę tu nyską przejechać? - delikwent dopytywał przewoźnika. - Na co czekacie? Wjeżdżajcie - usłyszał. Po chwili niebieska furgonetka, a w niej kilku pasażerów, była już na promie. - Panie, my na zmiany jeździmy, do Orzechowa. Żeby nie ten prom, to by było przeje...e. Tyle kilometrów byśmy nakręcili, że szkoda gadać - doszedł do wniosku. Nie wszyscy mieli takie szczęście, jak pasażerowie nysy. Przepustką były tylko konińskie i wrzesińskie numery rejestracyjne aut. Pozostałym dziękowano. - Ty jedziesz, ty jedziesz, ty nie jedziesz! - dyrygował ruchem Mirosław Balicki, spec od wody w gminie. Inkasent podległego mu zakładu wodociągowego zakosił niedawno ponad 200 tys. zł. Balicki niczego nie zauważył... - Prom działa od świtu do zmroku. Chodzi praktycznie non stop - mówi urzędnik. Ma niełatwe zadanie, bo odmawia kierowcom na "obcych" blachach. Słowem: został puszczony na? głęboką wodę. - Najbardziej ci z kaliskiego narzekają. Ale powiedziałem, że nie wpuszczę ich i koniec! Wycofują się i wyjeżdżają. Nie mają innego wyjścia - mówi niczym największy twardziel. Ale ma gołębie serce. Przepuścił np. "obcy" wóz strażacki i auto, którego pasażerką była ciężarna kobieta. Na jego oko mogła być w siódmym miesiącu ciąży. Prom funkcjonuje w dni robocze i święta. Zawiesi działalność tylko w pierwszy i drugi dzień świąt oraz Nowy Rok. W Wigilię i sylwestra będzie działał do godz. 13.00. Dziennie przeprawianych jest około 180 samochodów, prom wykonuje średnio 60 kursów w tę i z powrotem. Będzie użytkowany tak długo, jak warunki na to pozwolą, tzn. póki nie będzie kry, a stan wody w korycie się nie podniesie. Co wtedy? Pozostaje Ląd albo Nowe Miasto nad Wartą. Obiekt stał się przedmiotem wzmożonego zainteresowania mieszkańców Dłuska. Przychodzą, obserwują, rozmawiają. Znaczy, interesują się. - Jeden by się wykończył. Tu trzeba ludzi do kręcenia. Prom za każdym razem inaczej się ustawia. Ale kołki mają i popychają - około 45-letni mężczyzna nie może wyjść z podziwu dla pracowników. Mieszka nieopodal. Do przeprawy ma ledwie kilka kroków. - Tu już od 7.00 w kolejkach stoją. I tak do ciemka - dzieli się spostrzeżeniami. - Przecież dzisiaj (17 grudnia - przyp. red.) tu był wypadek. Jeden wyjeżdżał, drugi wjeżdżał i dali sobie buzi. Dogadali się bez policji - dodaje. Modły o sprzyjającą aurę W zatoczce od strony Kalisza został zorganizowany całodobowy parking. Dziennie korzysta z niego około 70 aut. Wobec braku dostatecznej ilości miejsc kierowcy pozostawiają samochody wzdłuż drogi dojazdowej do stadionu. - Największy ruch jest rano i po południu - zauważa pan Jan, parkingowy. Wtóruje mu Stanisław Musiałowski, kierowca autokaru. - Dobrze to rozwiązali, naprawdę. Myślałem, że będzie większy kocioł - mówi. Z postoju korzystają głównie osoby pracujące w Pyzdrach. Ale nie tylko. Pan Władek mieszka w jednej z wiosek zawarciańskich. Ma dwa samochody - jeden, polskiej produkcji, którym dojeżdża do parkingu i drugi, zachodni, który zostawia u znajomego. Codziennie podróżuje nim do Wrześni. - Parking jest niby strzeżony, ale nawet jeśli by się coś stało z samochodem, to strata i tak będzie niewielka. Bo ile on może być wart - mówi wyraźnie rozbawiony. Przemysław Dębski, sekretarz gminy, prosi mieszkańców o cierpliwość. Tak do 15 maja, czyli terminu zakończenia remontu mostu. - Modlę się, żeby warunki pogodowe pozwoliły na użytkowanie promu - wyjawia. Ma świadomość, że prawdziwe problemy rozpoczną się w dniu jego zamknięcia. Tomasz Szternel