Piloci i personel 31 Bazy Lotniczej w Krzesinach je kochają, mieszkańcy okolic lotniska - przeklinają. Na lotnisku w Krzesinach stacjonuje teraz 27 maszyn typu F-16. Kolejne przylecą w połowie listopada, a do końca roku w Poznaniu będzie ich już komplet - 32 sztuki, czyli dwie eskadry. Wojskowi uwielbiają swoje supernowoczesne, latające cacuszka, chociaż przyznają, że sprawiają one trochę kłopotów. Poznaniacy mieszkający w pobliżu lotniska o F-16 mówią w większości źle - narzekają, że baza znajduje się na terenie miasta i ostrzegają przed katastrofą, która ich zdaniem jest "statystycznie nieunikniona". - Efy sprawują się tak jak się spodziewaliśmy. Mają gotowość na poziomie 60 - 70 proc. i takiej właśnie oczekiwaliśmy - mówi kpt. Waldemar Krzyżanowski, rzecznik 31 Bazy Lotniczej. - Oczywiście zdarzają się usterki, ale są to "choroby wieku dziecięcego", trzeba pamiętać, że te samoloty były budowane specjalnie dla nas i mają one rozwiązania, których dotychczas nie miały żadne inne - wyjaśnia. W tej chwili w Polsce jest tylko 18 pilotów, którzy potrafią latać na F-16. Kolejni przechodzą szkolenie, bo muszą poznać zachowanie maszyny w różnych warunkach. Od niedawna latają w nocy, czekają ich też loty w warunkach zimowych, z ograniczoną widocznością. W USA szkoli się na F-16 12 pilotów, siedmiu uczy się na szkoleniowych T-38 w USA, a 10 realizuje specjalistyczny kurs językowy. To ciągle za mało. Często zdarza się, że jeden pilot wykonuje jednego dnia loty na dwóch, a nawet trzech różnych maszynach. Niestety żaden z polskich pilotów nie ma jeszcze uprawnień instruktorskich. Tymczasem wśród 48 kupionych w USA samolotów jest aż 12 dwumiejscowych, które można wykorzystywać do szkolenia pilotów w Polsce, co jest znacznie tańsze niż w USA. Na pilotów-instruktorów wojsko musi jeszcze trochę poczekać. Czy F-16 mają defekty, o których tyle pisze prasa? Kpt. Krzyżanowski przyznaje, że mają, ale jego zdaniem to nic niepokojącego. - Nasze F-16 wylatały już 2400 godzin. To niesamowite osiągnięcie, zwłaszcza że oprócz jednego zdarzenia związanego z lądowaniem na lotnisku w Warszawie nie mieliśmy sytuacji, w której samoloty naraziły by kogokolwiek na niebezpieczeństwo. W ciągu tych 2400 godzin wykonano 1757 misji w różnych warunkach - wylicza. A co na temat F-16 sądzą mieszkańcy Marlewa i innych dzielnic sąsiadujących z lotniskiem? Mimo zapewnień ze strony wojska, że uciążliwość F-16 będzie ograniczana, uważają że lokalizacja bazy w Poznaniu to nieporozumienie. - Wiemy, że liczba lotów będzie się zwiększała, bo maszyn będzie coraz więcej. Hałas już jest nie do zniesienia, a będzie jeszcze większy - mówi Grzegorz Małecki, przewodniczący stowarzyszenia "Ekologiczne Marlewo". - My czekamy teraz na wyniki badań hałasu, które wojewodzie ma dostarczyć wojsko. Wyniki miały co prawda być dostarczone do lipca, a jest listopad, ale jeszcze poczekamy. Naszym zdaniem strefy ochronne wokół lotniska będą musiały być znacząco zmienione, bo uciążliwości dotyczą znacznie większego obszaru niż wsześniej sądzono - wyjaśnia. Małecki narzeka też, że mieszkańcy Marlewa nie są właściwie traktowani w sporze z wojskiem. Przypomina, że sąd wojskowy nie zbadał sprawy zerwania linii energetycznej w Marlewie. Zdaniem mieszkańców linia została zerwana przez nisko przelatującego "Jastrzębia". Jednak energetyka nie zgłosiła takiego zdarzenia więc sprawa podnoszona przez mieszkańców w żaden sposób nie została zbadana. - Jesteśmy pozbawieni możliwości odwołania od takich decyzji - skarży się Małecki. Samoloty F-16 C/D Block 52+, które latają nad Poznaniem są na wyposażeniu tylko trzech krajów na świecie. Oprócz Polski latają one jeszcze w Izraelu i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. red Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl