Sześć lat temu pięciu mieszkańców Osuszy zgodziło na wejście ciężkiego sprzętu na ich prywatne tereny, by umożliwić gminie realizację ww. inwestycji. - Urząd starał się wtedy o dofinansowanie z Unii i potrzebował naszych oświadczeń - tłumaczy sołtys Osuszy Izabela Pługowska. Od grudnia 2011 r. do czerwca tego roku firma Budimex prowadziła prace w Osuszy. Część ziem rolników zajął urząd pod budowę polderu, a część gruntów Budimex na roboty ziemne. - To są dwie osobne sprawy. Odszkodowania za zajęcie ziem pod budowę polderu będzie nam wypłacać gmina. Za to otrzymamy pieniądze. Mamy już wszystko ustalone z gminą - wypowiada się I. Pługowska. - Nam chodzi o ziemie, po których przez te pół roku jeździły ciężarówki, budując polder. My nie mogliśmy wtedy na tym terenie niczego robić. Pola zostały zdewastowane - tłumaczy sołtys. Straty duże, kasy brak Dwóch rolników, w tym pani sołtys, udostępnili firmie ponad pół hektara ziemi. Dwójka kolejnych - prawie 2 ha, a piąty - 1 ha. - Każdy z nas przeliczył, jakie straty ponieśliśmy z powodu użyczenia ziem. W to wchodził m. in. podatek rolny, który musieliśmy uiścić oraz utrata dopłat rolniczych. Nic tam nie uprawialiśmy, więc nie mieliśmy możliwości pozyskania tych pieniędzy - tłumaczy I. Pługowska. W jej przypadku straty wyniosły ok. 6 tys. za zajęcie 0,5 ha. Z kolei Bożena Ryba, która użyczyła firmie znacznie większą część gruntu szacuje straty na 26 tys. - Odszkodowania nie dostaliśmy, a ziemia nie była użytkowana. Przecież my z czegoś musimy żyć - mówi. Obie kobiety wspominają również o innych szkodach. - Firma niczego nie sprzątnęła, leżą pnie drzew, jakieś hałdy ziemi - mówi B. Ryba. - Firma brzydko się zachowała. Wybrali nam z pola dobrą ziemię. Zostawili tylko 10 cm gleby, żeby ładnie wyglądało, a pod spodem nasypali piach. Co mi tam urośnie? Pokłóciłam się z pracownikami firmy, trochę mi nanieśli jakiejś ziemi z powrotem, ale na pewno nie tyle, ile było wcześniej - dodaje sołtys. Dwa miesiące na odpowiedź Po zakończeniu budowy polderu mieszkańcy wysłali do Budimexu zapytanie o termin wypłaty odszkodowań. Po dwóch miesiącach otrzymali odpowiedź. - Wysłaliśmy w czerwcu pismo, dopiero w sierpniu się do nas ktoś odezwał - oburza się sołtys. Do Osuszy przyjechał pracownik ubezpieczyciela Ergo Hestia. Zebrał od rolników dokumenty, spisał protokół i odjechał. Przez półtora miesiąca nikt nie skontaktował się z mieszkańcami. - Nadal nie mamy pieniędzy na kontach. A my ich naprawdę potrzebujemy! To przykra sprawa - oburza się sołtys. - Wysyłałam e-maile do "Hestii", ale nie dostałam żadnej konkretnej odpowiedzi. W końcu dodzwoniliśmy się tam i powiedziano nam, że nie otrzymamy naszych odszkodowań, bo "Budimex" nie wysłał im kompletu dokumentów. Nie wiemy teraz nic. Kiedy dostaniemy, ani ile. Budimex karze czekać Sprawę odszkodowań I. Pługowska poruszyła nawet na wrześniowej sesji rady gminy. Włodarz Julian Jokś poradził cierpliwie czekać.- "Budimex" to bardzo ciężki partner. Nieraz trzeba kilkakrotnie zwracać im na coś uwagę - stwierdził. - My przekazaliśmy firmie wszystkie uwagi mieszkańców. Jedyne, co możemy zrobić, to ponowić prośbę o odszkodowania. Przekażę to przedstawicielom firmy. Tymczasem rzecznik Budimexu Krzysztof Kozioł tłumaczy, że przed zgłoszeniem roszczeń do ubezpieczyciela firma musiała zweryfikować zasadność wniosków mieszkańców. I dlatego wszystko trwa już kilka miesięcy - dodał naczelnik wydziału inwestycji Andrzej Kaik. - W pierwszej połowie sierpnia ubezpieczyciel poprosił nas o dodatkowe dokumenty dotyczące roszczeń. Z racji konieczności ponownej weryfikacji naszego stanowiska pisma dostarczyliśmy we wrześniu - tłumaczy K. Kozioł. - Za poniesione szkody mieszkańcy otrzymają odszkodowania, ale o ich wysokości i terminie wypłaty zdecyduje ubezpieczyciel. Agnieszka Marciniak