Czy bezpieczni będą także zwyczajni obywatele? Nie tylko Warszawa, ale także Poznań czy Wrocław jest naszpikowany niewypałami z okresu II wojny światowej. We wtorek, w czasie remontu budynku Kancelarii Premiera, w ścianie budynku znaleziono niewypał. Kancelarię, razem z premierem ewakuowano, a na miejsce wezwano saperów. Niebezpieczne wybuchowe znalezisko usunięto. Okazało się, że był to granat moździerzowy z okresu II wojny światowej. Czy niewybuch tkwiący sobie spokojnie przez ponad 60 lat w ścianie budynku to coś niebywałego? Jak się okazuje, nie w naszym kraju. - Z pewnością w Warszawie czy Wrocławiu jest nadal wiele niewypałów i niewybuchów nie tylko w ścianach, ale także w dachach, podłogach, kominach, a przede wszystkim w przydomowych ogródkach. Po wojnie domy remontowano błyskawicznie i nikt nie miał czasu na dokładne oględziny konstrukcji budynków. Budowano szybko i byle jak, więc z pewnością wiele niewypałów zostało po prostu zamurowanych - mówi chcący zachować anonimowość pracownik prywatnej firmy zajmującej się komercyjnie usuwaniem niewypałów. - Wykrycie takich "fantów" jest możliwe tylko przy okazji dużych remontów, budów czy wyburzeń - dodaje. Tereny zamieszkane przez tysiące osób w Warszawie, Gdańsku, Wrocławiu czy Poznaniu są wprost naszpikowane pozostałościami militarnymi z II wojny światowej. Wszędzie gdzie toczyły się walki na ziemię sypały się tony bomb, pocisków, granatów i amunicji lżejszego kalibru. Znaczną część tych pozostałości usunięto, ale te które jeszcze tkwią w ziemi będą niebezpieczne przez następne kilkadziesiąt lat. W styczniu i lutym 1945 r. w Poznaniu toczyły się ciężkie walki. Rosjanie obeszli miasto od strony Czapur i zaatakowali je od południa. Potem wdzierali się do centrum przez Luboń, Dębiec, Wildę i Grunwald w stronę Starego Miasta. Ostatnim basionem obrony Niemców był fort na Cytadeli, który został zdobyty dopiero 23 lutego. W różnych miejscach toczyły się potyczki i starcia małych oddziałów, zaciekle walczono o poszczególne domy i dzielnice. Nacierająca Armia Czerwona bardzo powoli wdzierała się do śródmieścia strzelając do wszystkiego bez umiaru do wszystkiego co wskazywało na swoje niemieckie pochodzenie, a dla Rosjan Poznań był miastem niemieckim. Na całym obszarze naszego miasta znajdowane są więc niewybuchy i niewypały. Kilka lat temu resztki pocisku artyleryjskiego znaleziono w ścianie wieży CK Zamek w czasie jej remontu. W czasie budowy parkingu podziemnego na pl. Wolności znaleziono ogromną bombę lotniczą. We wrześniu 2005 niewypały znaleziono przy okazji wykopalisk archeologicznych na ul. Żydowskiej, w październiku 2005 granat moździerzowy znaleziono w czasie urządzania terenów zielonych przy rondzie Starołęka, 31 października 2006 wydobyto pocisk artyleryjski na budowie wiaduktu nad ul. Dolna Wilda, 12 października tego roku niewypał znaleziono na ul. Inflanckiej. - Na Cytadeli przy ul. Szelągowskiej opady deszczu spowodowały osunięcie się skarpy. Przy tej okazji odsłoniła się tam dużego rozmiaru bomba lotnicza - przypomina sobie kpt. Tomasz Szulejko, rzecznik prasowy Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu. CSWL ma pod swoim zwierzchnictwem patrol rozminowania, którego obszarem działania jest Poznań i Wielkopolska. - W 2006 patrol był na 137 akcjach, a w 2007 już na 193 - mówi Szulejko. - Najwięcej znalezisk notujemy w czasie sezonu budowlanego. Bywają tygodnie, że saperzy wyjeżdżają na akcje nawet codziennie - dodaje. Saperzy najczęściej usuwają i neutralizują pociski moździerzowe 80 - 82 mm i pociski artyleryjskie 75 do 120 mm. Bomby lotnicze są znajdowane rzadziej. - Jeżeli przy jakiejkowiek okazji znajdziemy niewybuch lub niewypał, należy natychmiast zawiadomić policję, straż miejską albo pożarną. Te służby wezwą na miejsce saperów, którzy usuną znalezisko, w żadnym wypadku nie wolno tego dotykać - ostrzega Szulejko. Niewypały i niewybuchy w liczbach w Poznaniu i okolicy: 2002 r. - 174 wyjazdy patrolu, 2003 r. - 178, 2004 r. - 156, 2005 - 181, 2006 r. - 137, 2007 r. - 193. red Wiadomość pochodzi z portalu Tutej.pl