Mieszkańcy bloku przy u. Asnyka w Ostrowie Wlkp. kilka dni temu zawiadomili policję o wydobywającym się z mieszkania na klatkę schodową odorze. Pod wskazanym adresem lokal wynajmował 27-letni mężczyzna. Mieszkał w nim z dwoma psami - 1,5 rocznym amstaffem i 10 - letnim kundelkiem. Mieszkańcy skojarzyli, że od pewnego czasu widzieli tylko mężczyznę, bez towarzystwa zwierząt. - W mieszkaniu policjanci odnaleźli leżącego w odchodach martwego psa rasy amstaff i ledwie żyjącego kundelka - powiedziała mł. asp. Małgorzata Michaś. Na miejsce zdarzenia wezwano pracownika schroniska dla zwierząt i lekarza weterynarii. - Pies był strasznie chudy. W odchodach musiał leżeć od kilkunastu dni a przy nim czuwał wycieńczony z głodu i pragnienia kundelek - powiedziała Agnieszka Nowicka, kierownik schroniska w Wysocku Wielkim k. Ostrowa Wlkp. Zdaniem lekarza weterynarii Mariusza Dolaty z Przygodzic, który przeprowadził sekcję, pies został zagłodzony. - Nie miał nic tłuszczu, żołądek i jelita były puste. Do tego dostał biegunkę, co przyczyniło się do śmierci. - powiedział. Dodał, że nie stwierdził parwowirozy, ale też nie ustalił, co było przyczyną biegunki. Mieszkańcy w szoku. "Dbał o psy, potrafił je wyprowadzać cztery razy dziennie" Do mieszkania przyjechała też matka mężczyzny. Podobnie jak sąsiedzi była zszokowana i nie potrafiła zrozumieć i wyjaśnić przyczyn zachowania syna. - Dbał o psy, potrafił je wyprowadzać cztery razy dziennie - powiedzieli lokatorzy. Zdaniem mieszkańców, coś musiało się stać z mężczyzną. - To do niego niepodobne. Zaniedbał się, zachowywał się tak, jakby mu było wszystko jedno - powiedzieli. Policja wszczęła dochodzenie. Mężczyźnie postawiono zarzut znęcania się nad psami ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu do 5 lat więzienia.