Wieś tylko z nazwy jest wielka. W rzeczywistości liczy zaledwie 20 domów, ale w ciągu ostatnich 50 lat urodziło się tam aż 6 par bliźniąt! - Nie wiem, w czym tkwi sekret. Może to magia tego przedwojennego domu? To właśnie jego kolejni mieszkańcy doczekali się aż dwóch par bliźniąt. Bliźniaki urodziły się także w bezpośrednim sąsiedztwie budynku - śmieje się Barbara Walczak, mama bliźniąt Julii i Jakuba, które przyszły na świat w ubiegłym roku. Bliźniaki kierowników Dom z ogromnym podwórzem, otoczony starymi drzewami, jest mieszkaniem służbowym kierownika zakładu nasienno-rolnego firmy Danko, której tradycje sięgają 1880 roku. Pierwsze bliźniaki, Krzysztof i Mirosław, synowie ówczesnego kierownika Jana Rosy, urodziły się w 1958 roku. - To było ogromne wydarzenie - przyznaje ich mama Zofia Rosa. - Już w ciąży dowiedziałam się, że będę miała dwójkę dzieci, bo lekarz słyszał dwa tętna. Płci nie znałam, bo wówczas nikt nie wykonywał kobietom badania USG. - Dla mnie to był prawdziwy szok. Omal nie zemdlałam. Planowaliśmy z mężem rodzeństwo dla naszej Wiktorii, ale nie sądziliśmy, że od razu będzie w liczbie mnogiej. W naszej rodzinie nie było nigdy bliźniaków - zdradza pani Basia, żona obecnego kierownika Jacka Walczaka. Bliźniaki dwóch braci Z drugiej strony tego samego domu znajdują się dwa inne mieszkania. W latach 60-tych zajmowali je dwaj bracia Ruszkowscy ze swoimi żonami. W 1964 roku nieżyjącym już Stefanii i Ignacemu urodziły się córki bliźniaczki Małgorzata i Ewa, a mieszkającym niedaleko Władysławie i Edmundowi Walkowiakom - synowie Piotr i Jan. Dwa lata później na świecie pojawiła się kolejna para, tym razem były to pociechy Janiny i Mieczysław Ruszkowskich - chłopcy Wojciech i Andrzej. - Przed samym porodem dowiedziałam się, że będę miała bliźniaki. Rodziłam w kościańskim szpitalu, na moją salę zbiegł się niemal cały personel. Byłam tak zaskoczona, że miałam problem z wyborem imion. Wymyśliły je pielęgniarki, ale uznaliśmy z mężem, że są bardzo ładne i nie ma potrzeby ich zmieniać - dziś ze stoickim spokojem wspomina Janina Ruszkowska. Niespełna dwa lata później pani Janina rodziła kolejne dziecko. Lekarz, który przyjechał do niej do domu był na lekkim rauszu. Prawdopodobnie zasugerował się dziećmi w łóżeczku i zapowiedział jej kolejne bliźniaki. Szybko okazało się jednak, że się pomylił. Bliźniaki po sąsiedzku Po kilkudziesięcioletniej przerwie, w 2008 roku w Rogaczewie Wielkim na świat przyszły kolejne bliźniaki i to od razu aż dwie pary. Oprócz wspomnianych już Jakuba i Julii Walczaków urodzili się Nikola i Kacper Szłapka. Ich rodzice nie mieszkali w przedwojennym domu, ale za to w jego bezpośrednim sąsiedztwie. - W moim przypadku to raczej zasługa genów. Moi dziadkowie z jednej i drugiej strony są z bliźniaków - mówi ich mama Julia Szłapka. - U nas w rodzinie przychodzi obecnie na świat bardzo dużo dzieci. W ubiegłym roku aż ośmioro. Mama twierdzi, że taki wysyp był ostatnio 50 lat temu. Bliźniaki dwujajowe Wszystkie bliźniaki z Rogaczewa Wielkiego mają jedną wspólną cechę - są dwujajowe. Poza tym urodziły się zdrowe, a ich mamy ciąże znosiły bez większych problemów. - Moi synowie nie dość, że urodzili się zdrowi, to byli nawet wyjątkowo duzi. Jeden miał ponad 3 kg, a drugi ponad 4 - wyznaje Zofia Rosa. Wszystkie mamy podkreślają, że bliźniaki są zupełnie różne. Łączy je tylko to, że na świat przyszły podczas jednego porodu. Wychowanie bliźniąt nie należy do łatwych, ale za to radość jest naprawdę podwójna! Już niebawem okaże się, czy dobra passa dla bliźniaków w Rogaczewie Wielkim wciąż trwa. W ciąży są kolejne cztery mieszkanki wsi... Anna Machowska