- Dzieci zaczęły padać jak muchy. Żona nie mogła sobie poradzić, bo jedno się przewróciło i leżało przy umywalce, drugie na kozetce. Dwie "erki" odwiozły wczoraj dzieci do szpitala - tak wydarzenia w szkole opisuje ojciec jednej z dziewczynek. Doktor Sylwia Świdzińska ze szpitala dziecięcego w Poznaniu przyznaje, że objawy zatrucia były poważne: - Przyszły z podobnymi objawami - z bólami, z zawrotami głowy, z drżeniami mięśni. Były to na tyle poważne objawy, mogące zagrażać nawet życiu, że te dzieci zostały zatrzymane w szpitalu. W krwi jednej z dziewczynek znaleziono ślady substancji narkotycznej. Wszystkie jadły lizaki, które z okazji dnia kobiet wręczyli im koledzy. Słodycze kupiła jednak nauczycielka. Na razie nie wiadomo czy to właśnie w lizakach była jakaś trująca substancja czy może dziewczynki zatruły się czymś innym. Sprawę bada już poznańska policja.