Koszty ogrzewania mieszkań to obecnie największa zmora tysięcy wągrowczan. Narzekają też dyrektorzy szkół i szpitala podłączeni do Miejskiego Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej. Za ogrzewanie płacą niekiedy kilkakrotnie więcej niż podobne instytucje z sąsiednich miast. Paweł Borowski, dyrektor finansowy MPEC-u sugerował na spotkaniu z "Głosem", że wysokie opłaty mogą być wynikiem błędnej decyzji władz miasta. Za tą pomyłkę płacą jak zwykle obywatele. I jeszcze długo będą pokrywać koszty lekkomyślności urzędników, bo innego wyjścia nie mają. Gaz dla wybrańców Wągrowiec jest nielicznym z miast w Polsce, którego władze zdecydowały o przejściu z ogrzewania węglowego na gazowe. To był bardzo ryzykowny krok. - Rodzime paliwo, jak węgiel zawsze będzie tańszy od gazu - przyznaje Jerzy Fiszbach, prezes zarządu i dyrektor generalny MPEC-u. W blokach komunalnych na ulicach Opackiej i Poznańskiej cena za ogrzewanie jednego metra kwadratowego mieszkania sięga pięciu złotych. Przy zmianie paliwa w tych blokach zdemontowano niemal nowe kominy, bo nie nadawały się do ogrzewania gazowego. Horrendalne kwoty za ciepło płacą wszyscy, którzy korzystają z usług największego producenta ciepła w Wągrowcu. Większość ludzi nie ma wyboru i musi kupować ciepło od MPEC-u. Niby przemyślaną decyzją burmistrza Stanisława Wilczyńskiego została zmuszona do płacenia za jedno z najdroższych ogrzewań w kraju! Zdaniem prezesa Fiszbacha Wągrowiec, który do bogatych nie należy, sam wprowadził się w wysokie koszty. Tadeusz Marach, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej, myśli o własnej ciepłowni, a coraz więcej prywatnych domostw rezygnuje z horrendalnych opłat. Specjaliści z MPEC-u zakładają, że w najbliższym czasie wysokie opłaty spowodują odejście kolejnych 10% ich klientów. Tym samym wzrosły by kosztydla tych, którzy przy MPEC-u zostaną. Kierownictwo ciepłowni jest na tyle zdeterminowane, że nie wyklucza przejścia... z powrotem na ogrzewanie węglowe. Długi na życzenie Zasada, która sprawi, że MPEC będzie zarabiał, a mieszkańcy nie będą mieli kolejnych podwyżek, jest prosta: im więcej ludzi będzie kupować ciepło, tym będzie ono tańsze. Cieplik już ogrzewa 40% wągrowieckich mieszkań i instytucji, ale burmistrz nie robi nic, by miejski zakład był bardziej efektywny. Do drogiego MPEC-u nie jest bowiem podłączona część miejskich placówek i instytucji. Za najdroższe ciepło w mieście nie płaci bowiem sam jego pomysłodawca. - Budynek starostwa i urzędu miejskiego ma własny kocioł - informuje Paweł Borowski, prezes MPEC. Podobnie jest np. z miejską biblioteką publiczną i innymi instytucjami. Wyboru nie miały tymczasem powiatowe instytucje, takie jak szpital, czy Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2, które słono płacąc za pomysły burmistrza. Wiele miast i gmin, by ulżyć swym mieszkańcom w opłatach nakazuje przy nowych inwestycjach podłączenie się do miejscowych ciepłowni. Jeśliby ująć w planach zagospodarowania przestrzennego, że każdy prywatny deweloper, stawiający na gruntach miasta nieruchomość, musi korzystać usług MPEC-u to cena ciepła mogłaby spaść. - Byłoby to z korzyścią i dla spółki i dla jej klientów - potwierdza P. Borowski. Niestety planiści ani myślą zadbać o stan portfeli wągrowczan. Miasto szczyci się nowymi inwestycjami mieszkaniowymi, ale nie pofatyguje się, by pomóc mieszkańcom i przy okazji sobie. Dziewięć lat temu postanowiono zmodernizować ciepłownię i wymienić kotły z węglowych na nowoczesne gazowe. 26 listopada 2001r. miasto rozpoczęto ogrzewać gazem. Od tego momentu rozpoczęły się też finansowe kłopoty wągrowieckiego dostawcy ciepła. Siedmiomilionowe długi spowodowały, że by uratować miejski MPEC trzeba było go sprywatyzować. - Połowa udziałów została sprzedana Zespołowi Elektrociepłowni Poznańskich - informuje J. Fiszbach. Dopiero w tym roku zakładowi, należącemu w połowie do miasta, udało się wyjść na prostą. Jest to zasługą przede wszystkim francuskiego inwestora, który zniwelował długi MPEC-u.