Oddziałowi grozi zamknięcie. Chorobę przyniosła do szpitala pacjentka z powiatu górowskiego. Od kilku dni na oddziale nefrologicznym ubywa personelu: lekarzy, pielęgniarek i salowych. Są na zwolnieniach. Zakazili się bowiem świerzbem norweskim, najgroźniejszą postacią świerzbu. Chorobę miesiąc temu przyniosła na oddział pacjentka z oddziału górowskiego. Od niedawna uskarżała się na świąd i zmiany skórne. Początkowo lejkarze brali to za objaw innej choroby. Gdy leczenie nie przyniosło efektu, a na dodatek personel zaczął się skarżyć na świąd, poproszono o konsultację dermatologiczną. - Okazało się, że wiele osób zakaziło się świerzbem norweskim. Natychmiast zastosowaliśmy odpowiednie leczenie. Dyrekcja szpitala zakupiła też leki dla całego personelu i naszych rodzin. Wszyscy się leczymy, choć nie mamy jeszcze objawów. Okres wylęgania choroby trwa 4-6 tygodni - wyjaśnia lek. Andrzej Świderski, ordynator oddziału nefrologicznego w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Lesznie. Oddział jest zamknięty dla pacjentów planowych. Przyjmuje tylko osoby w stanie zagrożenia życia. Chora pacjentka została odizolowana. Pozostali chorzy zostali pouczeni o środkach ostrożności. - Pacjenci nie są zagrożeni, To my, personel i nasze rodziny, jesteśmy ofiarami. Bowiem choroba przenosi się tylko przez bezpośredni kontakt - dodaje Andrzej Świderski. - Najbardziej obawiam się tego, że zachoruje reszta personelu i będzie trzeba zamknąć oddział z powodu braku obsady. Świerzb jest chorobą zakaźną. Objawia się swędzącymi grudkami i świądem całego ciała oprócz twarzy i pleców. Świąd najbardziej dokucza w nocy. - Zakażenie świerzbem następuje przez bezpośredni kontakt z osobą chorą, również na drodze stosunków płciowych oraz poprzez używanie tej samej bielizny, pościeli, ręczników. Leczenie trwa od kilku dni do tygodnia, ale jest bardzo uciążliwe. Wymaga częstej aplikacji leku oraz gotowania bielizny osobistej i pościelowej. Istnieje też duże ryzyko zakażenia domowników - mówi lek. Monika Ziemiańska, dermatolog z poradni Panmed w Gostyniu. maks