Wczoraj Bogdan Dłużyński, kierowca Miejskiego Zakładu Oczyszczania przy ul. Prochownia 15 w Lesznie znalazł leżącego w krzakach mężczyznę. Leżał na ziemi, nogi miał oparte o ławkę, wydawał nieartykułowane dźwięki i jęczał z bólu przy próbie uniesienia go. Miał zakrwawioną twarz i był zimny. - Byłem daleko od mojego samochodu, nie miałem przy sobie telefonu. Wołałem przechodniów, żeby wezwali lekarza, ale wzruszali ramionami albo mówili "olał to". W końcu udało mi się wezwać pogotowie i policję, dopóki nie przyjechali stałem przy ławce i głaskałem tego człowieka po buzi , żeby wiedział, że ktoś przy nim jest - opowiada portalowi PL Bogdan Dłużyński. Odnaleziony mężczyzna trafił do szpitala, zajęli się nim lekarze. Podobne zdarzenie miało miejsce 2 stycznia, przy ul. Prochownia 26. Pan Bogdan znalazł przemarzniętego człowieka w kontenerze na śmieci. Także wtedy nikt z przejeżdżających kierowców nie chciał wezwać karetki. Zrobił to dopiero kierowca samochodu na poznańskich numerach rejestracyjnych. - Obojętność wobec drugiego człowieka i zapatrzenie w swoje sprawy to znak naszych czasów. Tymczasem udzielanie pomocy najuboższym i dostrzeganiem w nich Chrystusa jest przecież zadaniem chrześcijan. Pocieszające jest to, że wszyscy spotkamy się kiedyś w wieczności. Ludzie, którzy pomogli w tych sytuacjach, będą mogli spojrzeć w oczy tym, których uratowali. Natomiast ci, którzy odmówili, odejdą wtedy zawstydzeni - komentuje ojciec Tarsycjusz Krasucki, gwardian oo. Franciszkanów w Osiecznej. maks