Dziś (środa, 2 stycznia) koło godz. 7.20 przy ul. Prochownia 26 Bogdan Dłużyński, pracownik Miejskiego Zakładu Oczyszczania znalazł w kontenerze na śmieci leżącego człowieka o trupio białej twarzy. Pan Bogdan ze zdenerwowania nie mógł nacisnąć na klawisze telefonu, więc wybiegł na ulicę i zatrzymywał jadące samochody. Prosił kierowców, by dzwonili na pogotowie i policję. - Trzech kierowców z samochodów na leszczyńskich numerach odmówiło zadzwonienia. Mówili: "ja nie mam czasu" albo "to jakiś żul, jak się wyśpi to sam wstanie" albo "a co on mnie obchodzi". Dopiero kierowca na poznańskich numerach to był porządny człowiek, od razu wezwał pogotowie - opowiada portalowi Bogdan Dłużyński. Dziś rano pracownik MZO jak zwykle przed wywiezieniem kontenera zaglądnął do jego wnętrza. Zobaczył tam głowę o trupio bladej twarzy. Początkowo myślał, że to obraz, ale intuicyjnie rozgarnął śmieci i zobaczył ramiona, potem resztę ciała. Nie wyczuł oddechu u mężczyzny. Natychmiast zaczął szukać pomocy. - Dla mnie człowiek to człowiek. Nieważne, czy on zbiera puszki albo butelki. Przecież już samo to zajęcie jest dla niego wystarczającą karą - opowiada nam pan Bogdan, ciągle zdenerwowany poranną sytuacją. Gdy pan Bogdan na polecenie lekarza pogotowia wyjął mężczyznę z kontenera, ten jakby się przebudził i zaczął się trząść. Lekarze udzielili mu pierwszej pomocy, owinęli w koce i zabrali do szpitala. Z tego co ustaliliśmy, życiu tego człowieka nie zagraża już niebezpieczeństwo. - Ja się cieszę, że Nowy Rok zacząłem od uratowania życia człowiekowi - dodaje pan Dłużyński. Kilka lat temu w Gronowie miał podobne zdarzenie. Kontener wciągał już do góry na samochód, gdy otworzyła się klapa. W środku był człowiek. To właśnie od tej pory pan Bogdan zawsze sprawdza śmietnik przed wywiezieniem go na wysypisko. maks