Do włamań dochodziło pod koniec ubiegłego i na poczatku tego roku. Jak tłumaczył podkom. Maciej Święcichowski, wyjaśnianiem wszystkich włamań zajęli się policjanci z Wydziału Dochodzeniowo Śledczego KMP w Poznaniu. "Ustalili, że domy były wybierane przypadkowo. Zanim doszło do włamania, jeden ze sprawców pukał do drzwi wybranego domu. Jeżeli otwierał ktoś z domowników, mężczyzna wymyślał jakąś historię na poczekaniu i odchodził. W innym przypadku, mężczyźni przy pomocy kamieni lub siekiery wybijali szyby od strony ogrodu i wchodzili do środka" - podkreślił Święcichowski. Jak dodał, włamywacze zabierali z domów wszystko, co przedstawiało jakąś wartość: biżuterię, sprzęt fotograficzny, zegarki, telefony, komputery, konsole do gier, a także gotówkę. "Skradzione przedmioty trafiały między innymi do siostry jednego z nich, która następnie je sprzedawała w lombardach. Część skradzionych rzeczy zostało odzyskanych przez policjantów" - wskazał Święcichowski. Mężczyźni w wieku 26 i 29 lat postawiono zarzuty usiłowania i kradzieży z włamaniem, natomiast kobiecie przedstawiono zarzut paserstwa. Wobec mężczyzn sąd zastosował tymczasowy areszt. Za popełnione przestępstwa zatrzymanym grozi do 10 lat więzienia.