Obok wielkiego zdjęcia Hitlera widnieje napis: "Aborcja dla Polek. Wprowadzona przez Hitlera 9 marca 1943 r.". To początek kampanii warszawskiej fundacji Pro, która zapowiada 30 wystaw antyaborcyjnych w miastach w całym kraju. O sprawie napisała czwartkowa "Gazeta Wyborcza". Billboard szokuje, ale miasto nie może cenzurować... Billboard został umieszczony na ścianie prywatnego budynku. - Miasto w żaden sposób nie może cenzurować widniejących na nim treści. Jeśli ktoś czuje się urażony, lub uważa, że narusza on jego dobra, musi kierować się do prokuratury. Instytucja, która chce zamieścić billboard, musi spełnić jedynie pewne formalne kwestie związane na przykład z wielkością obiektu umieszczanego na budynku - powiedział Rafał Łopka z poznańskiego magistratu. Prokuratura poinformowała, że nie zajmuje się tą sprawą. Jak powiedziała rzeczniczka prokuratury okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus, sprawa plakatu nie leży obecnie w "zainteresowaniu prokuratury". - To nie jest propagowanie faszyzmu, do takiej sytuacji dochodzi jedynie wtedy, gdy ktoś umieszcza określone treści, promuje określoną ideologię - tutaj cel jest zupełnie inny. Jeśli ktoś poczuł się urażony, lub uważa, iż jego dobra zostały naruszone, może się zgłosić z indywidualnym pozwem do sądu - dodała. - Do nas do tej pory nie wpłynęło żadne oficjalne zawiadomienie, do którego prokuratura musiałaby się ustosunkować - poinformowała Mazur-Prus. Pro: Chcemy powstrzymać aborcję, walczymy o prawo do życia Członek rady fundacji Pro, Mariusz Dzierżawski tłumaczy, że celem fundacji jest "powstrzymanie aborcji i zagwarantowanie każdemu prawa do życia, zwłaszcza dzieciom". Przekonuje, że tolerancja wobec aborcji jest spowodowana ignorancją. - My pokazujemy, czym aborcja jest naprawdę. Pokazujemy ją jako okrutną zbrodnię, chodzi o to, by ta prawda dotarła do opinii publicznej - powiedział w czwartek. Na pytanie o zagrożenia, które może wywoływać oglądanie plakatu przez dzieci, odpowiedział, że przez 5 lat, kiedy prowadzone są wystawy antyaborcyjne, Pro nie otrzymała informacji, aby tego typu akcje zaszkodziły dzieciom. - Mamy za to informacje, że dzięki naszej kampanii uratowano wiele istnień - podkreślił. Antyaborcyjne wystawy dzieliły i bulwersowały już wcześniej Wcześniejsze antyaborcyjne ekspozycje fundacji Pro także budziły wiele kontrowersji. Wystawa została po raz pierwszy ustawiona w 2005 r. w Łodzi, potem m.in. w Lublinie, Białymstoku, Bielsku-Białej. Skargami na ekspozycję, której zarzucono drastyczność, kilkakrotnie zajmowały się sądy. Dotychczas wszystkie sprawy kończyły się odrzuceniem zarzutów. W lipcu 2009 r. ekspozycja fundacji Pro pojawiła się w pobliżu terenu, na którym w Kostrzynie nad Odrą odbywał się organizowany przez WOŚP festiwal Przystanek Woodstock. Jak twierdzi Pro, wystawa została wówczas częściowo zniszczona przez grupę "dobrze zorganizowanych, zamaskowanych osób", a następnego dnia, gdy wystawę zaczęto naprawiać, została zdemontowana i wywieziona przez osoby w koszulkach z emblematem Pokojowego Patrolu WOŚP. Według Dzierżawskiego, akcją kierował Radosław Mysłek z WOŚP; w sierpniu ub.r. organizator skierował do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przez Mysłka przestępstwa. Prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia; Dzierżawski złożył zażalenie, które zostało uwzględnione, a dochodzenie wznowione - prowadzone jest pod nadzorem prokuratury w Słubicach. Pod koniec lutego z apelem do polskich miast, by ograniczyły dostęp dzieci do antyaborcyjnej wystawy "Wybierz życie", wystąpili w liście otwartym m.in. Wisława Szymborska, Jerzy Owsiak, Jan Hartman i Tadeusz Bartoś. Bestialskie obrazy niszczą psychikę najmłodszych? - Szkoda, że walcząc o dobro nienarodzonych, zapomina się o najmłodszych dzieciach, które już biegają po tym świecie. One są narażone na bestialskie obrazy, które niewątpliwie nie są bez wpływu na ich delikatną psychikę - napisali sygnatariusze listu, apelując do władz gmin w kraju, by te dopuszczały wystawę tylko w miejscach zamkniętych, odpowiednio oznakowanych i niedostępnych dla dzieci. Jak poinformował w czwartek portal TVN24, po dwóch dniach od nagłośnienia sprawy poznańskiego plakatu, zablokowana została strona fundacji Pro. - To są przejściowe kłopoty, a nie żadne celowe działania - powiedział Dzierżawski.