Konni pielgrzymi wyruszyli w piątek z trzebnickiego sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej. W Licheniu zameldowali się w środę po południu - powiedział Robert Adamczyk z sanktuaryjnego biura prasowego. - Pomysł organizowania tych pielgrzymek wziął się stąd, że mnie i moich przyjaciół łączy wspólna pasja - konie, wokół których toczy się nasze życie - powiedział organizator pielgrzymki ksiądz Krzysztof Dorna. Jak ocenił, w tym roku była wyjątkowo udana, ponieważ była piękna pogoda. - Dziennie mieliśmy do przejechania około 45 kilometrów. Nie było żadnych problemów, bo na trasie mieliśmy bramki weterynaryjne, na których weterynarze sprawowali kontrole. Na szczęście nie byli potrzebni - powiedział duchowny. Na całej trasie ksiądz Dorna wzbudzał sensację, nosząc specjalnie zaprojektowaną do jazdy konnej sutannę - dzięki zastosowaniu rzepów, duchowny mógł bez problemu wsiadać i zsiadać z konia. - Nie jest to zwykła pielgrzymka. Ludzie z reguły idą na swoich nogach, a my szliśmy na czterech nogach ukochanego zwierzęcia 220 kilometrów - powiedziała Anna Chrząszcz, która przybyła do Lichenia po raz pierwszy. Coraz popularniejsze są w Licheniu także pielgrzymki rowerowe. Wielu pątników przyjeżdża tutaj autokarami lub przybywa pieszo. Gospodarze sanktuarium, księża marianie, twierdzą, że sanktuarium odwiedza rocznie około 1,2 mln wiernych z kraju i całego świata.