Kobieta w środę zgłosiła policji kradzież należącego do niej telefonu komórkowego. Do kradzieży miało dojść przed południem w jednym z rawickich barów słynących zresztą z dobrego jedzenia. Rawiczanka kupowała tam obiad na wynos. Tłumaczyła policjantom, że musiała odłożyć telefon na bok i podczas gdy ona odbierała wiktuały, ktoś ukradł jej aparat. Historia brzmiała jak najbardziej wiarygodnie i było duże prawdopodobieństwo, że wszystko właśnie tak przebiegało. Rawiccy policjanci nie musieli jednak długo szukać zaginionej komórki. Aparat sam się odnalazł i to jeszcze tego samego dnia. - W trakcie zakupu jedzenia w barze musiał wpaść do pojemnika z zupą, który rawiczanka zaniosła do domu - mówi aspirant Tomasz Duszak Z KPP w Rawiczu. Nie wiemy jaka to była zupa: jarzynowa czy kapuśniak. Nie wiemy też, czy aparat przetrwał tę kąpiel. Wiemy natomiast, że wyłowił go małżonek kobiety podczas konsumowania obiadu. aj