Podróżni PKP korzystający z wrzesińskiego dworca doskonale wiedzą, jak wygląda po opadach deszczu tunel pod peronami. Słowem: trzeba brodzić w wodzie. Po większych ulewach, tak jak miało to miejsce choćby 24 lipca, przejście nim nie jest już możliwe. Można go co najwyżej przepłynąć w pław, gdyż woda sięga w nim nawet metra wysokości. Pasażerowie chcący dostać się do pociągu, muszą przechodzić przez tory drewnianymi kładkami . Grozi to m.in. wpadnięciem pod nadjeżdżającą lokomotywę. - Jest totalna dezorientacja - mówi Roman Kośmider, dysponent wrzesińskiego dworca PKP. - Nikt nie interesuje się zalewanym tunelem . Od półtora roku słyszę tylko, że "coś zrobią". Problem z tunelem sprawia, że pasażerowie są coraz bardziej sfrustrowani. - Panie sprzedające bilety przeżywają olbrzymi stres. Są wyzywane przez osoby wychodzące z tunelu. Pokazywane jest im mokre obuwie i nogi - kontynuuje R. Kośmider. - Są wyzywane, tak jakby to była ich wina. W tym miejscu należy wyjaśnić, że budynek dworca podlega pod PKP Nieruchomości. A tunel i perony - już pod Polskie Linie Kolejowe. - Problem jest w kanalizacji - stwierdza Łukasz Więcek, rzecznik prasowy PKP PLK SA. - Występuje on jednak w kontekście nie naszej kanalizacji, tylko kanalizacji nieruchomości. Może to dziwnie zabrzmi, ale musimy teraz udowodnić bratniej spółce (PKP Nieruchomości - przyp. red.), że problem leży po stronie ich zapchanej kanalizacji, a nie naszej. Będziemy do nich występować o jej udrożnienie. To nie jest nasza wina, chociaż tunel jest nasz. Warto wspomnieć, że woda w dworcowym tunelu zaczęła się pojawiać dopiero po gruntownej jego modernizacji. - To był pseudoremont - stwierdza R. Kośmider. - Popsuto całą strukturę. Efekt? Po każdych, nawet najmniejszych opadach w tunelu pojawiają się kałuże wody. - Podczas remontu kanalizacja nie była dotykana - mówi Ł. Więcek. - To jest nieprawda - oburza się R. Kośmider. - Byłem, widziałem co robili - szybko uściśla. Wygląda na to, że pasażerowie muszą się uzbroić w cierpliwość. Na szybkie porozumienie kolejowych spółek w tej sprawie chyba nie ma co liczyć. Łukasz Różański