Była jesień 2006 r., gdy na stercie kamieni nieopodal domu nastolatek dostrzegł jeden, który kolorem i kształtem odróżniał się od innych. Poszedł do garażu i przyłożył do niego magnes. Minerał go silnie przyciągał. Odłupał kawałek. - Walił tym młotkiem, ino tak! Od razu powiedział, że to meteoryt - wspomina podekscytowana mama chłopca. Część kamienia gimnazjalista pokazał nauczycielce chemii. Miała przekazać go znajomemu z uniwersytetu. Odpowiedzi do dziś nie dała. Chłopak postanowił więc działać na własną rękę. W internecie wyczytał, że kolekcjonerzy płacą za meteoryty kosmiczne kwoty. Do jednego z nich wysłał zdjęcie znaleziska. To nie wystarczyło. Ekspert chciał go zobaczyć. - Nie mamy pieniędzy, żeby z tym jeździć po kraju, o badaniach już nie mówiąc - ucina Marek. Jego rodzice długo nie dowierzali, że minerał może przedstawiać jakąś wartość. - Pamiętam, że akurat zbieraliśmy kamienie z pola. Marek akurat przechodził i jeden podniósł. On już taki jest - to tu zajrzy, to tam. Do nauki się nie garnie, ale od razu powiedział, że takich kamieni u nas nie ma - opowiada dumna matka. Opis meteorytu zamieszczony w internecie idealnie pasował do znalezionego minerału. Zgadzał się kolor, ciężar, kształt i struktura. - Różne myśli mi już po głowie chodziły. Mówię: "Boże, spraw, żeby wpadło nam parę groszy". Przecież nawet komputer dzieciakowi na raty kupiliśmy. A on jeszcze gdzieś wyczytał, że to 200 mln może kosztować. Mówię: "Może akurat interes na tym zbijemy" - kobiecie zapiera dech w piersiach. O oryginalnym kamieniu poinformowała tylko najbliższych. Wszyscy byli zgodni, że musi go zbadać i spieniężyć. Nic w tym kierunku jednak nie zrobiła. W końcu zgłosiła się do naszej redakcji. - Ojciec zawsze powtarzał: "Cicho bydźcie! Nic nikomu nie mówcie, co jest na tym polu" - wspomina podekscytowana. A były różności - części glinianych misek, garnków, a nawet obrączka. Tyle, że nie złota. Oddała ją do muzeum. Skontaktowaliśmy się z Marcinem Cimałą, kolekcjonerem meteorytów, twórcą Polskiego Meteorytowego Centrum Informacyjnego. Przesłaliśmy mu zdjęcia. - Na pierwszy rzut oka nie wygląda to źle. Zastanawia tylko środek. Powinien mieć inny kolor niż wierzchnia warstwa, być jaśniejszy, ewentualnie rdzawy - mówi pasjonat. Chcąc poznać jego wartość, mama Marka powinna poddać go badaniu. Ceny meteorytów są różne - wahają się od kilkuset do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Tomasz Szternel