Sprawa zapewne nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie doniesienia medialne z 2018 r. o dostarczaniu do ubojni chorych zwierząt, co jest niezgodne z prawem. - Wówczas na polecenie Głównego Lekarza Weterynarii w Polsce lekarze weterynarii przeprowadzili kontrole tych gospodarstw, z których miały wyjść do sprzedaży pojedyncze sztuki bydła. Wśród skontrolowanych znalazło się gospodarstwo oskarżonego z terenu powiatu kaliskiego - zeznali w sądzie kontrolujący gospodarstwo oskarżonego świadkowie technik weterynarii Tomasz Żarnecki i lekarz weterynarii Katarzyna Siroń-Małys. Prokurator Piotr Krysiak oskarżył Stanisława J. o to, że na przełomie czerwca i lipca 2018 r. przekazał do uboju chorą krowę i zataił fakt leczenia jej penicyliną. Zwierzę - zdaniem prokuratury - nadawało się tylko do utylizacji. - W ten sposób wprowadził do obrotu szkodliwe dla zdrowia substancje oraz sprowadził niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia życia wielu osób - powiedział prokurator. Drugi zarzut dotyczy poświadczenia nieprawdy przez oskarżonego. Świadek: Zlecił przewiezienie zwierzęcia do ubojni Rolnik z Żelazkowa nie przyznał się do zarzucanych czynów. Przed sądem zeznał, że zwierzę miało trafić do zakładu utylizacji. W tym celu - jak oświadczył - wezwał firmę, która zabrała zwierzę. Odmiennego zdania jest świadek, który zajmuje się skupem żywca. - Zlecił mi przewiezienie zwierzęcia do ubojni, a nie do zakładu utylizacji. Oskarżony nie powiedział mi, że krowa jest w trakcie leczenia - zeznał świadek. Podobnie zeznali Tomasz Żarnecki i Katarzyna Siroń-Małys. Poinformowali sąd, że podczas kontroli rolnik powiedział o odstawieniu zwierzęcia do rzeźni. Wyjaśnili, że w przypadku przekazania zwierzęcia do ubojni rolnik powinien był przekazać dokument dotyczący tzw. łańcucha żywieniowego, czyli historii choroby, czego nie zrobił. Zwierzę zutylizowano Po dwóch tygodniach ubojnia poinformowała dostawcę o zutylizowaniu zwierzęcia ze względu na złą jakość mięsa. Weterynarze stwierdzili "karłactwo, zmiany organoleptyczne i niezdatność do spożycia" - poinformowano w wystawionym dokumencie. Rolnikowi grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.