Dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w Ostrowie Wlkp. Andrzej Biliński powiedział PAP, że chodzi o obrzeżka, czyli ptasiego kleszcza nazywanego też ptasią pluskwą. "Przez 17 lat pracowałem w Kaliszu i tam rzeczywiście jest z tym problem. To są ptasie pasożyty, pochodzące najczęściej od gołębi, które zakładają gniazda na poddaszach. Jest to rodzaj kleszcza, który gryzie ale, na szczęście, nie przenosi boreliozy" - wyjaśnił. Do kaliskiej Spółdzielni Mieszkaniowej "Dobrzec" zgłosiła się jedna z lokatorek bloku. "Pokazała nam zafoliowane w pudełku robaki, które chodzą u niej po mieszkaniu, udostępniła też zdjęcia jej 8-letniego syna, który miał liczne ślady zaczerwienienia świadczące o ukąszeniach" - powiedziała PAP wiceprezes spółdzielni Sabina Szymańska. Lokatorka poinformowała pracowników spółdzielni, że zdjęcia robaków wysłała do Katedry Entomologii Leśnej Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu i tamtejsi naukowcy poinformowali ją, że robak to ptasia pluskwa. Spółdzielnia następnego dnia zleciła specjalistycznej firmie dezynsekcję całego bloku i jego otoczenia. "W porozumieniu z wydziałem ochrony środowiska kaliskiego ratusza będziemy podejmować dalsze działania w tej sprawie. Sprawa gołębi mieszkających nie tylko na osiedlu, ale w całym mieście jest dużym problemem, ponieważ lokatorzy wyrzucają ptakom resztki jedzenia i gołębie zakładają gniazda" - powiedziała Szymańska. Wiceprezydent Karolina Pawliczak powiedziała PAP, że po zdarzeniu na osiedlu miasto widzi problem i to, że ptaki stanowią zagrożenie, z którym cos trzeba będzie zrobić. Zdaniem dyrektora ostrowskiego sanepidu Andrzeja Bilińskiego zlikwidowanie ptasiego kleszcza jest bardzo trudne, chowają się w różnych miejscach i atakują też człowieka, bowiem do rozwoju płciowego potrzebują krwi kręgowców. "Dlatego dezynsekcję danego miejsca trzeba przeprowadzić kilkakrotnie" - powiedział. Według dyrektora pogryzienia są szczególnie niebezpieczne u dzieci, "ponieważ ptasia pluskwa wywołuje duże odczyny alergiczne u osób, które są alergikami i mogą prowadzić do wtórnych zakażeń w wyniku rozdrapywania ran" - powiedział. Kilka lat temu sprawa zbyt wielu gołębi w Kaliszu była podejmowana przez radnych. Proponowano, żeby myśliwi wyłapywali ptaki poprzez ogłuszanie ich gumowymi kulkami i wywożenie za miasto. Tematu nie kontynuowano po protestach organizacji obrońców zwierząt.