To miało być najpiękniejsze Boże Narodzenie i sylwester w życiu nastoletniej Weroniki Wilkosz. Razem z mamą planowała wyjechać do starszej siostry Judyty, która mieszka w Hiszpanii. Każdego wieczora snuła marzenia o podróży. Nigdy tak daleko nie była. Niestety, w drodze po odbiór paszportu ucierpiała w wypadku samochodowym. Choć od tego czasu minęło osiem miesięcy, jej stan wciąż jest poważny. W związku z kolejną operacją lub rehabilitacją często przebywa w szpitalu. Już nie marzy o Hiszpanii... Krwiak i stłuczenie mózgu Krwiak podtwardówkowy, stłuczenie mózgu, wodniak podtwardówkowy, niedowład połowiczny prawostronny, afazja, stłuczenie płuc, złamanie drugiego żebra lewego, złamanie trzonu kości udowej - z takimi obrażeniami Weronika Wilkosz z Grabowna, gm. Góra trafiła pod koniec września ubiegłego roku do szpitala. Najpierw była leczona na oddziale intensywnej terapii, a później na neurotraumatologii. - Wypadek miał miejsce w okolicach Żmigrodu. Kierowca wyszedł z niego bez szwanku, mnie z zawrotami głowy i bólami w klatce piersiowej przewieziono do szpitala w Żmigrodzie, a córkę najpierw do Rawicza, a potem - do Leszna. Wypisałam się, nie mogłam być tak daleko od niej. Weronika ponad cztery tygodnie była w śpiączce. W tym nieszczęściu trafiłam na wyjątkowego lekarza neurochirurga Ziemowita Dobrzyckiego. To on mi córkę uratował, jeszcze mnie otoczył opieką - podkreśla Iwona Wilkosz, a łzy niczym krople deszczu płyną jej po policzkach. - W Osiecznej spotkałam też cudowną lekarkę Beatę Chocianowską. Weronika spędziła w szpitalu w Lesznie blisko dwa miesiące, potem trafiła do Nowej Soli, stamtąd do Osiecznej, potem do Poznania i Kiekrza... Nie chodzi, ale potrafi sama siedzieć. Można nawiązać z nią kontakt, choć na razie głównie migowy. Ruchami rąk sygnalizuje najprostsze potrzeby, z dużym trudem, ale potrafi powiedzieć też kilka prostych słów. Z każdym dniem jest lepiej. O mało nie uderzyli w tira Iwona Wilkosz niewiele pamięta z wypadku. Kojarzy tylko tira, w którego o mało nie wjechali. Więcej mówi policyjna notatka z miejsca zdarzenia. Nieznany pojazd wymusił pierwszeństwo, kierowca stracił panowanie nad autem, zjechał na lewe pobocze i chcąc uniknąć zderzenia z nadjeżdżającym samochodem ciężarowym dachował. - Nie mamy swojego samochodu. Najęliśmy więc sąsiada. Jechaliśmy do Wrocławia odebrać paszporty. Planowałam wcześniej popracować w Niemczech. Chciałam zarobić na te wymarzone święta i sylwester - zaznacza I. Wilkosz. Grzeczna i spokojna Weronika w szkole nie miała problemów, choć też nie wyróżniała się. Wolny czas najbardziej lubiła spędzać w domu z mamą. Razem robiły ciasta i sałatki, to były jej ulubione zajęcia. - Wyjątkowo spokojna i cicha. Kojarzę ją zawsze przy matce. Z koleżankami rzadko ją widywałam, ale z jej rówieśników to u nas na wsi tylko chłopcy - zaznacza sołtys Grabowna Wanda Wójcki. - Weronika to grzeczna i ułożona dziewczyna. Przed wypadkiem stała się jakby bardziej śmiała i chętniej opowiadała, co u niej słychać. Znam ją od pieluch, bo to nasi sąsiedzi. Strasznie mi przykro, że spotkała ją taka tragedia - wyznaje Anna Berus z Grabowna. Koncert dla Weroniki Krótko przed wypadkiem nastolatka rozpoczęła naukę w Gimnazjum nr 2 w Górze. Wcześniej chodziła do podstawówki w Ślubowie. Stara szkoła Weroniki wraz ze Stowarzyszeniem Rozwoju Wsi "Razem możemy więcej" zorganizowała specjalnie dla niej koncert charytatywny. - W czasie imprezy zaprezentowaliśmy dorobek artystyczny szkoły. Punktem kulminacyjnym był występ nauczycieli w sztuce "Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków". Udało nam się zebrać 2 tys. zł - informuje Joanna Górna z Zespołu Szkoła Podstawowa i Przedszkole w Ślubowie. Na rzecz Weroniki kwestowano także po mszach w kościele w Kłodzie Górowskiej i Ślubowie. Żyją z zasiłków Iwona Wilkosz w zasadzie sama zmaga się z chorobą córki, choć przyznaje, że dalsza rodzina i sąsiedzi starają się jej pomóc. Na męża nie może liczyć: ani na wsparcie moralne, ani na pomoc finansową. Syn Dawid mieszka u rodziny i kończy technikum w Gnieźnie, córka Judyta od czerwca ubiegłego roku jest w Hiszpanii, gdzie z różnym szczęściem pracuje i uczy się języka. - Mieszkam teraz sama z Weroniką. Żyjemy z zasiłków przyznanych przez opiekę, ale nie są one duże, a leczenie córki jest kosztowne. W domu konieczny jest remont, trzeba go przystosować do osoby niepełnosprawnej, bo u nas wszędzie trzeba po schodkach, nawet z kuchni do łazienki. Gdyby wśród czytelników "Panoramy Leszczyńskiej" znalazł się ktoś, kto zechce nas wesprzeć, będę wdzięczna - wyznaje zrozpaczona matka. Anna Machowska Wszystkim, którzy chcieliby wesprzeć finansowo rehabilitację Weroniki Wilkosz, podajemy nr konta jej mamy Iwony Wilkosz w banku PKO BP: 42 1020 3017 0000 2802 0046 6193