Kiedyś do powiatu krotoszyńskiego przylgnęła łatka powiatu dyslektyków, gdyż wydawano u nas dużą ilość orzeczeń. Teraz o uzyskanie tego dokumentu jest znacznie trudniej. Uczeń z podejrzeniem zaburzenia przechodzi kilka badań, a zatem zminimalizowano szansę zdobycia orzeczenia tylko po to, by być ulgowo traktowanym przed ważnym egzaminem lub by wybronić się przed oceną negatywną. A to w przeszłości wykorzystywali uczniowie, którzy choć byli zdolni, to nie chciało im się uczyć. Słaby uczeń to nie zawsze dyslektyk - Czy niektóre dzieci nie naciągają, zwłaszcza przed egzaminem? - zapytał na spotkaniu komisji spraw społecznych radny powiatowy Henryk Jankowski. Karina Zimna, dyrektor poradni, przyznała, że niektórzy uczniowie (i rodzice) widzą w tym profity dla siebie, bo nauczyciele mogą od nich mniej wymagać. Orzeczenie nie jest wydawane po pierwszym badaniu. Najpierw oceniany jest iloraz inteligencji, powstaje opinia, w której zostają stwierdzone deficyty. Uczeń otrzymuje zestaw ćwiczeń, mających pomóc mu w poprawieniu się. Przychodzi pora na następne badanie, po którym zostaje wydana diagnoza. Niektórzy ćwiczą i widać postępy, a inni nawet nie podejmują tego trudu. Karina Zimna podkreśliła, że słaby uczeń nie zawsze jest dyslektykiem. Tych pojęć nie można uznawać za tożsame. W Sulmierzycach mniej orzeczeń Sulmierzycka radna Maria Kalinowska zauważyła, że poziom badań dyslektycznych uległ poprawie. - Kiedyś jak uczeń uczył się słabo to dostawał skierowanie do poradni. Prym w powiecie wiodły Sulmierzyce, a dziś liczba orzeczeń spadła - mówiła zadowolona. Radny Zbigniew Brodziak również pochwalił przeprowadzoną reorganizację, która pozytywnie wpłynęła na pracę poradni. - Jeszcze nie działamy doraźnie, bowiem czas oczekiwania na badanie wynosi miesiąc - poinformowała K. Zimna. Czym zajmuje się poradnia? Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna z siedzibą przy ul. Rawickiej udziela pomocy pośredniej (wydawanie różnorakich opinii i orzeczeń) oraz bezpośredniej uczniom (dzieciom nieuczącym się), rodzicom i nauczycielom. Wykonywane są tutaj ćwiczenia, przeprowadzane rozmowy, odbywają się spotkania. Pojawiają się także nowe formy pracy w postaci terapii pedagogicznej, wczesnej diagnozy opóźnień w rozwoju psychoruchowym czy porad pedagogicznych, dotyczących pracy samokształceniowej. Liczba badań nie zmalała, bowiem dzieci ciągle potrzebują pomocy specjalistów pedagogów, terapeutów czy logopedów. Wobec tego przydałyby się nowe etaty pracownicze i zwiększenie ilości gabinetów oraz pozyskanie większego lokalu na spotkania w dużym gronie. To jednak temat dla władz samorządowych na przyszłość. Sebastian Pośpiech