Wypił dwa litry wódki i parę piw i jechał samochodem. Wczoraj (czwartek, 21 sierpnia) przed Sądem Rejonowym w Lesznie w trybie przyspieszonym odpowiadał 40-letni mieszkaniec Sułkowic w gminie Krobia. Andrzej P., rolnik, nie usłyszał jednak wyroku. Na wniosek obrońcy sąd postanowił bowiem przesłuchać dwóch świadków, którzy widzieli szaleńczą jazdę pijanego w sztok kierowcy. Ich zeznania mogą bowiem obciążyć lub złagodzić wymiar kary. - Wobec oskarżonego orzeka się środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji, nie ma bowiem podstaw prawnych do zastosowania tymczasowego aresztu - uzasadniał sędzia Bartłomiej Snela, który prowadził rozprawę w trybie przyspieszonym. Oznacza to, że sprawca nie będzie sądzony w uproszczonym trybie. Koleją rozprawę sąd wyznaczył na 2 września. Obronie nie udało się jednak utajnić rozprawy. Adwokat wnioskował o to z uwagi na ważny interes prywatny oskarżonego. Sąd nie uwzględnił jednak tego wniosku. Przeważyła wysoka szkodliwość społeczna czynu. Przypomnijmy, żę we wtorek 19 sierpnia Andrzej P. na trasie Dąbcze - Robczysko jechał swoim fordem escortem. Miał 4,21 promila alkoholu, zmierzał w stronę Leszna. Miał przebitą prawą przednią oponę, dlatego jechał od krawężnika do krawężnika. Świadkowie wezwali policję, bo omal nie rozjechał ludzi po drodze. - Chcę wyrazić skruchę. Wsiadłem do samochodu, bo działał alkohol i emocje - wyjaśniał w sądzie Andrzej P. Andrzej P. trzeźwiał do dzisiaj na policji. Dopiero gdy alkomat wskazał wynik 0,0, mógł złożyć wyjaśnienia. (maks)