Do feralnego zajścia doszło 10 września w jednym z przedszkoli w Skokach koło Wągrowca w Wielkopolsce - poinformowała stacja TVN 24 w programie "Prosto z Polski". Jednak cała sprawa ujrzała światło dzienne dopiero po kilku dniach, gdy zaniepokojona matka chłopca zauważyła, że jej syn zaczął mieć problem z utrzymaniem moczu. Początkowo dziecko twierdziło, że zmoczyło łóżko, bo nie zdążyło do łazienki. Ale ponieważ sytuacja się powtarzała, matka zaczęła dopytywać chłopca o powody jego dolegliwości. W końcu dziecko opowiedziało o tym, co miało mu się przydarzyć w przedszkolnej łazience, gdy pani Ala na oczach wszystkich rówieśników zdjęła mu majtki. "- Dzieci się ze mnie śmiały, ja mamo płakałem, a pani kazała mi się chwalić swoją kupą" - tak zdaniem matki miała brzmieć relacja syna - informuje stacja TVN 24. Jednak z wersją przedstawioną przez dziecko nie zgadza się przedszkolanka, która twierdzi, że cała sytuacja miała zupełnie inny przebieg, a ona chciała tylko poprawić chłopcu ubranie i tylko dlatego spuściła dziecko spodenki. Wtedy jednak okazało się, że 5-latek nie miał naciągniętych majteczek, w efekcie czego stanął nagi przed grupą. Matka w relację chłopca jednak wierzy, ponieważ miała być zgodna z przebiegiem zdarzeń, który przedstawił inny przedszkolak - bezpośredni świadek zajścia jaki i sama nauczycielka, która początkowo miała przyznać się do swojego błędu. To czy dziecko rzeczywiście zostało rozebrane za karę pozwoli ustalić prowadzone w sprawie śledztwo, które wszczęła już powiadomiona przez dyrektorkę placówki prokuratura. Incydent, do którego miało dojść w przedszkolu, bada także kuratorium oświaty w Poznaniu. W sprawie zostały już podjęte konkretne środki. Przedszkolankę, która miała rozebrać chłopca, zawieszono w wykonywaniu czynności nauczyciela, a specjalną rozmowę z przedszkolami przeprowadził psycholog. O sprawie został także poinformowany wojewoda wielkopolski.